Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Filozofia   ~   Poczucie winy
wampirek malutki
PostWysłany: Pon 13:08, 03 Wrz 2007 
Zło Zza Szkieł
Zło Zza Szkieł

Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stary, poczciwy Lublin


Poczucie winy jest logiczną konsekwencją działania wbrew swemu sumieniu. Nie da się go ominąć, można je jedynie w jakiś konstruktywny spodób wykorzystać, np. nie popełniać tych samych błędów.
A jeśli chodzi o sumienie: oczywiście, potrzebujemy go szalenie. Tylko po to, żeby nie być psychopatami. Człowiek nie może żyć bez sumienia, bo właśnie posiadanie sumienia jest czymś, co charakteryzuje ludzkość
Jeżeli postąpimy moralnie źle, poczucie winy jest czymś oczywistym. Co nie znaczy, że należy do końca życia rozpamiętywać rozdeptanie ślimaka;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Feasuro
PostWysłany: Pon 14:39, 03 Wrz 2007 
Shak Burz Huni-latub-ob
Shak Burz Huni-latub-ob

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Skawina (koło Krakowa)


Poczucie winy to coś pozytywnego, bo "karze" cię za łamanie swych własnych zasad czyli postępowanie wbrew swemu sumieniu...

To co jest w tym mechaniźmie najważniejsze to, to aby twoje sumienie odzwierciedlało twoje zasady moralne a nie bezsensowne społeczne tabu, czy też ograniczenia służące kontroli i manipulacji. Dlatego ważną i potrzebną umiejętnością jest świadoma kontrola własnego sumienia. Trzeba umieć edytować i naginać sumienie do własnej woli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asasel
PostWysłany: Pon 22:37, 03 Wrz 2007 
Silvaticus Cruor
Silvaticus Cruor

Dołączył: 01 Lip 2007
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Święte Miasto


Feasuro zgodze się z Tobą, ale jedno pytanie... jak rozpoznać granicę między tym społecznym tabu, a własnym sumieniem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Morgana
PostWysłany: Pon 22:52, 03 Wrz 2007 
Ouroboros
Ouroboros

Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Bardzo mi się podoba Twoja wypowiedź, Feasuro. Zgadzam się z nią.
Asasel napisał:
Feasuro zgodze się z Tobą, ale jedno pytanie... jak rozpoznać granicę między tym społecznym tabu, a własnym sumieniem?

Mysle, ze najlepiej szukac odpowiedzi w sobie, po to mamy swoje odczucia i inteligencje, doświadczenia, zdolność do dokonywania analizy i obserwacji, po to mamy siebie, by moc sie poznac, zobaczyc, co dla nas jest wazne, z czym sie zgadzamy, a z czym nie... Dzieki rozumowi możemy odkryć/uksztaltowac wlasny system wartości...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Feasuro
PostWysłany: Pon 22:54, 03 Wrz 2007 
Shak Burz Huni-latub-ob
Shak Burz Huni-latub-ob

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Skawina (koło Krakowa)


Trzeba mieć właśny kodeks moralny wykształcony samodzielnie z użyciem samodzielnego myślenia. Trzeba zastanowić się co jest dobre/złe i przyjąć jakiś system wartości. W wyborze należy się kierować doświadczeniem, intelektem, sercem. Może to być na przykład etyka jakiejś religii albo filozofii jeśli nam odpowiada, a jeśli nie to można stworzyć własny zbiór zasad życiowych.

Nie jest to oczywiście na tej zasadzie, że pewnego dnia poweim sobie "od dziś nie daję soba manipulować i myślę samodzielnie" i już wszytko załatwione. Ale od tego trzeba zacząć. W moim przypadku proces kształtowania sie światopoglądu trwał 2-3 lata i przypadał na okres gimnazjum, wtedy naprawde dużo czasu poswięciłem na myslenie o "sensie życia" itp.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asasel
PostWysłany: Pon 23:02, 03 Wrz 2007 
Silvaticus Cruor
Silvaticus Cruor

Dołączył: 01 Lip 2007
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Święte Miasto


Czyli mam rozumieć, że aby znaleźć właśnie to swoje prawdziwe sumienie, to wystarczy DOJRZEĆ do tego?

jeśli tak <jupi> jestem bachorkiem Grey_Light_Colorz_PDT_06


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Morgana
PostWysłany: Pon 23:13, 03 Wrz 2007 
Ouroboros
Ouroboros

Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Człowiek całe życie dojrzewa (a przynajmniej powinien, choć jak patrzę na niektórych, to mam wrażenie, że raczej się cofają), poznaje siebie i świat, kształtuje swój światopogląd... Żeby znaeść odpowiedni dla siebie kodeks wartości trzeba w pewnym sensie do tego dojrzeć, ale bardziej bym powiedziała, że po prostu trzeba samodzielnie myśleć, nie przyjmować bez zastanowienia to, co wpajają nam inni, wczuć się w siebie, z czym się dobrze czujemy, co nam odpowiada, a co nie... To nawet nie jest dojrzałość, ale droga do niej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Feasuro
PostWysłany: Pon 23:22, 03 Wrz 2007 
Shak Burz Huni-latub-ob
Shak Burz Huni-latub-ob

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Skawina (koło Krakowa)


Na pweno trzeba do tego dojrzewać, ale bez przesady nie całe życie. Ja na przykład watpie aby mój światopogląd zmienił sie kiedykolwiek znacząco. Jest już zkrystalizowany a mam nadzieje ze nie stoje juz u kresu życia:).

Wiadomo oczywiście że całe życie się uczymy i zdobywamy expa ale dojrzałość do wykształcenia sobie systemów wartości i moralności można osiągnąć jeszcze przed dzwudziestką (przynajmniej w niektórych przypadkach).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Morgana
PostWysłany: Pon 23:48, 03 Wrz 2007 
Ouroboros
Ouroboros

Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Zgadzam się. Grey_Light_Colorz_PDT_08 To, że się dojrzewa całe życie nie miało oznaczać czasu potrzebnego do ukształtowania systemu wartośc (który może z czasem się zmieniać w raz z naszymi przemianami, ale nie musi)i, a do tego, co powiedziała Asasel, że jest jeszcze "bahorem". Dojrzałość przejawia się w różnych dziedzinach życia i można do niektórych rzeczy dojrzeć wcześniej, a do innych później, więc jedna umiejętność lub jej brak nie jest jeszcze wyznacznikiem dojrzałości. Ja np od dziecka (nie od zawsze, ale od dość wczesnych lat) jestem sceptyczką i analizuję co się da, "myślę samodzielnie", a do dojrzałości nawet teraz sporo mi brakuje, już nie mówiąc o tym, co było kiedyś. A jednak wcześnie ukształtowałam sobie kręgosłup moralny, który z czasem się umacnia i "prostuje" - odrzucenie tego, czego mnie uczono, a nie koniecznie mi odpowiada. Wiele zasad mam niezmiennych, ale to jeszcze nie dojrzałość, a punk wyjścia, jedna z bran na drodze rozwoju. Sumienie. Swiadomość sumienia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piorun
PostWysłany: Wto 12:48, 04 Wrz 2007 
Nocny Łowca
Nocny Łowca

Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 1155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Suwałki, niestety...


Cytat:
jeśli chodzi o sumienie: oczywiście, potrzebujemy go szalenie. Tylko po to, żeby nie być psychopatami


A co w tym złego? Tylko proszę o racjonalne, logiczne powody, a nie stwierdzenie że to niemoralne i ogólnie zue
Ja w życiu wg nauk Machiavellego i doktora Lecteratam widzę same zalety

Cytat:
Człowiek nie może żyć bez sumienia, bo właśnie posiadanie sumienia jest czymś, co charakteryzuje ludzkość


To znaczy że niby oddychać nie da rady? Serce mu stanie? Nagle trafi go śmierć mózgu?
I gdzie niby jest te sumienie charakteryzujące ludzkość? Gdzie go szukać? W szybach naftowych wyrytych na terenach chronionych? W graffiti na bombach? W minach zamaskowanych jako paczki żywnościowe? W codziennym bezlitosnym wyścigu do władzy i pieniędzy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Wto 13:54, 04 Wrz 2007 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


Sumienie nie jest główną cechą charakteryzującą ludzkość; niemniej, jest jedną z tych cech które składają się na tzw. uczucia wyższe czy inteligencję wyższą. Jak jego posiadanie wpływa na praktykę życia, nietrudno zobaczyć; dużo interakcji międzyludzkich opiera się bowiem na założeniu, że druga strona interakcji nas nie oszuka, nie skrzywdzi, nie będzie miała złych intencji. To nie ma nic wspólnego z naiwnością; życie społeczne wymusza korzystanie z więzi międzyludzkich, a te opierają się m.in właśnie na powyższym założeniu, które można nazwać: "założeniem, że X ma sumienie". Oczywiście, jest to tylko jedna z metod, jakiej nasz umysł używa w procesie "rozpoznania"; gdyby kierował się tylko tą dewizą, to, hmm.. marnie by skończył.

Sumienie można traktować również jako narzędzie, czyste narzędzie "techniczne" ułatwienia kontaktów społecznych; sumienie ma w tym wypadku chronić nas przed potencjalnymi skutkami naszych błędów, w tym przed poczuciem winy również. Samo poczucie winy jest natomiast "narzędziem naprawczym"; można zatem rzec, że sumienie i poczucie winy niekoniecznie są wynalazkiem "dobroci ludzkiej", a zwykłym narzędziem przetrwania społecznego.

Oczywiście, i w tym wypadku, jak gros stu innych mechanizmów ludzkiej psychiki, sumienie i poczucie winy może być doskonałym przedmiotem i środkiem manipulacji. Wywoływanie poczucia winy to żelazny składnik szantażu emocjonalnego, zwłaszcza metodą "biczownika", czy "cierpiętnika".

Niewątpliwie, w świetle aksjologii, sumienie stanowi o człowieczeństwie; ponieważ w myśleniu aksjologicznym obowiązują kategorie powinnościowe, a nie wnioskowanie o rzeczach takich, jakie są (a zatem dążenie do doskonałości znajduje tu miejsce), na nic się zdadzą tu argumenty "czystej logiki", nie wspominając już o tym, że nie pomogą wyznaczniki logiczne nauk ścisłych.

Załóżmy jednak, że sumienie zostałoby nam odjęte bądź świadomie się go wyrzekliśmy.

W pierwszym przypadku - "odjęcie sumienia" oznaczałoby pozbawienie go przez jakąś siłę wyższą czy też było efektem poważnego uszkodzenia psychiki (wersje odpowiednio dla irracjonalistów i racjonalistów). w tym przypadku człowiek 'bezsumienny' nawet nie wiedziałby o swoim defekcie; będąc nieczułym, gruboskórnym, szkodliwym, złym - nie doświadczałby poczucia winy, lecz mógłby sobie napytać biedy przez sama fakt łamania reguł; tym samym, pozbyłby się "skutków ubocznych" sumienia, lecz i jego najważniejszego aspektu - funkcji ochronnej.

Drugi przypadek - działamy bez sumienia; tutaj logiczne wydaje się, ze funkcję pancerza sumienia przejmuje chłodna kalkulacja zysku i straty. Nie mamy wyrzutów sumienia, a zatem w miejsce reakcji będących ich skutkiem pojawia się gra pozorów.

Pytanie - na jak długo wystarczy ta druga opcja? Kiedy się załamie ów system zastępczy? Pomijam tu ludzi z sumieniem trwale uszkodzonym, np. psychopatów, seryjnych morderców czy gwałcicieli i dewiantów.

Na pewno "odpadnięcie" poczucia winy jest plusem tego systemu; jednak biorąc pod uwagę dwukierunkowość naszych emocji i działań, tak jak sumieniu towarzyszy poczucie winy, tak i tu musi się pojawić 'zastępcza kontrakcja'; często jest nią strach. Nie cierpimy za grzechy, tylko się boimy; wielokrotny przestępca boi się kary, zemsty, śmierci, ale jest czysty strach - i często pozorna poprawa skazanego jest wykalkulowaną reakcją odpornościową na strach. Między strachem a poczuciem winy, oprócz bardziej istotnych różnic, jest i taka, że poczucie winy ma charakter aktywny; usiłując się go pozbyć, podejmujemy działania zmierzające do ODBUDOWY. strach jest tylko reakcją UNIKANIA, co wkrótce musi skończyć się impasem; oczywiście, jeśli poczucie winy wywołane jest manipulacją i przewleka się, a strona pokrzywdzona ma interes w podsycaniu ogniska sumienia, poczucie winy nie jest wówczas bodźcem do działania. krótkotrwałe poczucie winy ma za zadanie - choć wydaje się to dziwne - popchnąć nas ku działaniu; wyizolowuje nas i wycisza, by dać nam czas na refleksję i zebranie sił, w rezultacie zaś pomaga lepiej poznać własne ułomności, zmierzyć się z nimi i oczyścić. Ale tak działa tylko zdrowe poczucie winy, które jest pochodną dobrze ukształtowanego, nie wykreowanego przez cudze systemy wartości sumienia. Szkodliwe poczucie winy, wypływające np. z zaburzeń o charakterze anankastycznym czy manipulacji, czas na refleksję zamienia w czas "podtruwania wewnętrznego" i zamiast kumulować siły, wysącza je, co jest jeszcze gorsze niż "jednorazowe wypompowanie" człowieka z energii.

Grey_Light_Colorz_PDT_11


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Śro 13:01, 05 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Feasuro
PostWysłany: Wto 17:05, 04 Wrz 2007 
Shak Burz Huni-latub-ob
Shak Burz Huni-latub-ob

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Skawina (koło Krakowa)


Nightesska, dobrze ujęłaś te dwa typy sumienia. Sumienie jako uczucie wyższe i sumienie w pojęciu freudowskim. Ale odnoszę wrażenie że traktujesz te dwie sprawy jako różne definicje tego samego zjawiska lub różne spojrzenia na to samo sumienie, a z tym bym się nie zgodził! Te dwa rodzaje sumienia współistnieją jednocześnie i są od siebie odróżnialne na poziomie świadomości. Precyzując, u niektórych sumienie wykształcone jest tym drugim sposobem (nacisk społeczny). Ten typ sumienia, jak pisze Night "może być doskonałym przedmiotem i środkiem manipulacji". To sumienie ściśle freudowskie służy do naginania ludzkich osobowości aby maszyna zwana społeczeństwem pracowała bez większych problemów. Dlatego Ja we wcześniejszych postach pisałem, i kładłem nacisk, na świadome kształtowanie swojego sumienia według swoich przekonań (a nie społecznych, ogólnie przyjętych przykazań) aby sumienie stało się odzwierciedleniem własnego kręgosłupa moralnego. Wtedy dopiero można nazwać je uczuciem wyższym, bo przez wzbudzanie w nas poczucia winy zapobiega łamaniu przyjetych (własnych i świadomie wybranych) zasad i dzięki temu prowadzi do samorozwoju i bycia lepszym człowiekiem.

Co do opisanych przez Night skutków odjęcia sumienia, to w tej kwestii wnósłbym znaczne różnice. Pozbycie się sumienia narzucanego pzez system jest drogą do samorozwoju, jesli puste miejsce wypełnia się własnymi regułami. Natomiast brak sumiena w rozumieniu 'uczucie wyższe' pozbawia nas jego najważniejszej funkcji, lecz nie ochronnej jak pisze Night lecz możliwości rozwoju, bo sumienie jest naszym drogowskazem a nie tarczą.

Oczywiście są jeszcze przypadki ludzi upośledzonych/chorych psychicznie na których nie działa presja społeczna i sumienie w sensie freudowskim jest u nich upośledzone lecz puste miejsce po nim nie jest wypełniane samodzielnie. To tacy ludzie są nieczuli, szkodliwi i pozbawieni wszelkigo poczucia winy. W tym przypadku jest tak jak opisała Nightessska ale to są rzadkie przypadki i tacy ludzie muszą być usuwani lub izolowani od społeczeństwa.

Nightessska napisał:
Pytanie - na jak długo wystarczy ta druga opcja? Kiedy się załamie ów system zastępczy? Pomijam tu ludzi z sumieniem trwale uszkodzonym, np. psychopatów, seryjnych morderców czy gwałcicieli i dewiantów.
Odpowiedź - Ten system się nie załamie gdy zbuduje się własne sumienie. Ono będzie lepsze bo własne a nie narzucone przez kogoś. Z takim sumieniem człowiek sie lepiej czuje i lepiej funkcjonuje, bo wierzy we własne zasady.

Nightessska napisał:
Na pewno "odpadniecie" poczucia winy jest plusem tego systemu
Poczucie winy nie odpada tylko włącza się w innych momentach. Mianowicie w takich gdy szkodzi się sobie (a nie społeczeństwu).

Nightessska napisał:
i tu musi się pojawić 'zastępcza kontrakcja'; często jest nią strach. Nie cierpimy za grzechy, tylko się boimy; wielokrotny przestępca boi się kary, zemsty, śmierci,
Tego co zostaje jako narzędzie kontrakcji ze społeczeństwem nie można nazywać strachem. Jest to kalkulacja. Człowiek nie "boi" się kary, tylko myśli sobie kradzież=więzienie, dlatego nie będę kradł. Zaletą tego systemu jest że to człowiek sam intelektualnie kieruję swoją interakcją ze społeczeństwem.

Nightessska napisał:
Między strachem a poczuciem winy, oprócz bardziej istotnych różnic, jest i taka, że poczucie winy ma charakter aktywny; usiłując się go pozbyć, podejmujemy działania zmierzające do ODBUDOWY (...) poczucie winy ma za zadanie - choć wydaje się to dziwne - popchnąć nas ku działaniu; wyizolowuje nas i wycisza, by dać nam czas na refleksję i zebranie sił, w rezultacie zaś pomaga lepiej poznać własne ułomności, zmierzyć się z nimi i oczyścić. Ale tak działa tylko zdrowe poczucie winy, które jest pochodną dobrze ukształtowanego, nie wykreowanego przez cudze systemy wartości sumienia.
W 100% się zgadzam, tak działa poczucie winy generowane przez dobrze rozwinięte sumienie zbudowane na samodzielnie wykreowanym kręgosłupie moralnym.

Nightessska napisał:
Szkodliwe poczucie winy, wypływające np. z zaburzeń o charakterze anankastycznym
Szkodliwe poczucie winy powodują zaburzenia impulsywne i borderline a nie anankastyczne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piorun
PostWysłany: Wto 20:05, 04 Wrz 2007 
Nocny Łowca
Nocny Łowca

Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 1155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Suwałki, niestety...


Cytat:
przez wzbudzanie w nas poczucia winy zapobiega łamaniu przyjętych (własnych i świadomie wybranych) zasad i dzięki temu prowadzi do samorozwoju i bycia lepszym człowiekiem.


Cały czas nie widzę tu potrzeby poczucia winy.
Widzę to tak (dla wygody piszę w 1 osobie): jeśli świadomie przyjmuję jakąś zasadę, to jej po prostu nie łamię - tylko z tego powodu że przyjąłem taką zasadę. A jeśli już postanawiam taką zasadę złamać, to robię to świadomie i na całego. I również nie odczuwam winy, bo złamanie zasady było moim świadomym wyborem.

Zresztą nawet nie łamiąc zasad można wejść w konflikt z sumieniem. Wystarczy pomyśleć o dylemacie sędziego, który ma np zdecydować o zabiciu człowieka (co jest wbrew jego zasadom i sumieniu) bo ten człowiek jest seryjnym zabójcą (i sumienie nie pozwala mu wydać innego wyroku)

Śliska sprawa... A przecież wystarczyło by zadziałać bez emocji (i bez poczucia winy), z pomocą czystej logiki i twardych zasad.

Samorozwój...
(Nie zapytam, jaka jest korzyść z "bycia lepszym człowiekiem", po co to robić , lepszym od kogo itd, bo to nie ten topic), ale...

Oprócz ścieżek rozwoju mających prowadzić do bycia dobrym człowiekiem (cokolwiek to znaczy) są też inne ścieżki. Na przykład wszelkie odmiany Ścieżki Lewej Ręki. To też droga rozwoju, na której jednak sumienie czy jakiekolwiek poczucie winy nie będzie drogowskazem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Śro 13:40, 05 Wrz 2007 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


Feasuro napisał:


Nightessska napisał:
Szkodliwe poczucie winy, wypływające np. z zaburzeń o charakterze anankastycznym
Szkodliwe poczucie winy powodują zaburzenia impulsywne i borderline a nie anankastyczne.


Hm... Widać to kwestia zmieniającej się terminologii.

Cytaty z Małej Encyklopedii Medycyny:

"Osobowość anankastyczna - jedna z form zaburzeń osobowości (...), stanowiąca odmianę szczególnie ciężką osobowości kompulsywnej. Nazwa o.a pochodzi od gr. ananke i związana jest z przestrzeganiem wyjątkowo surowej etyki życiowej(...)."

"(...) Jeśli rodzice nakładają na dziecko niezwykle silne rygory i wymagania, występuje zbyt silne przyswojenie standardów zachowań społ. i norm moralnych, co prowadzi do ukształtowania osobowości kompulsywnej. W skrajnych przypadkach przyjmuje ona postać osobowości anankastycznej(...)"

Grey_Light_Colorz_PDT_02

Feasuro napisał:
Nightessska napisał:
Pytanie - na jak długo wystarczy ta druga opcja? Kiedy się załamie ów system zastępczy? Pomijam tu ludzi z sumieniem trwale uszkodzonym, np. psychopatów, seryjnych morderców czy gwałcicieli i dewiantów.

Odpowiedź - Ten system się nie załamie gdy zbuduje się własne sumienie. Ono będzie lepsze bo własne a nie narzucone przez kogoś. Z takim sumieniem człowiek sie lepiej czuje i lepiej funkcjonuje, bo wierzy we własne zasady.


Po pierwsze - opisywany przypadek był człowiekiem bez sumienia, które coś musiało zastąpić; była to próba odpowiedzenia, na ile sumienie jest nam przypisane. nie ma znaczenia, jakie sumienie - własne czy narzucone - poddamy tym badaniom, gdyż badamy sam mechanizm działania sumienia; co jednocześnie wskazuje, że jednak mamy je wpisane w istotę ludzką i jeśli nie zostało uszkodzone, w jakiejś postaci musi pojawić się u każdego, gdyż zawsze, nawet, gdy wszelkie nasze decyzje są kalkulowane na poziomie opłacalności, istnieje sumienie "niższe" jako wentyl bezpieczeństwa. Co zaś do opisywanego systemu, to dotyczył on właśnie tylko kalkulacji, a nie drogowskazu moralnego. Dalsze kwestie dotyczą już tylko jakości - w tym wypadku własny kręgosłup to taki maminy obiadek, cudze zasady - chińska zupka z torebki.

Jeśli wybierzemy tylko kalkulację i logikę, to i wtedy mamy zasady, które tworzą nasz kodeks postępowania; jeśli je złamiemy, będą tego skutki; obawa przed nimi to też jakby zniekształcona wersja sumienia, zaś niższa forma sumienia wcale nie znika, tylko motyw "wina-kara" zastępuje wersja "co będę z tego miał/kiedy wpadnę".

Nie ma więc ludzi (bez tych skrajnych przypadków opisywanych wcześniej) "wyciśniętych z sumienia"; i to pojawia sie albo strach albo przyjęcie na użytek czysto praktyczny zasad cudzych, po to, by nie napytać sobie biedy; de facto, żyjemy wg zasad, które nam nie pasują - co czasem nawet nie powoduje dyskomfortu moralnego, lecz podwyższa ryzyko uczestnictwa społecznego.

To niskie sumienie jest właśnie tarczą. Można go nazwać pierwszym stadium moralności, widocznym np. u dzieci, które robią coś tylko na zasadzie nagroda-kara, ale także u manipulatorów i socjotechników, dla których sumienie przestało być drogowskazem, a stało się narzędziem i minimum koniecznym dla "jakiegoś tam wyglądania w społeczeństwie". Co do tego drugiego, trzeba mieć specyficzną "antywrażliwość", by zdegradować
sumienie wyższe, które tylko przeszkadza osiągnięciu efektu.

A poczucie winy? Zastępuje je chyba poczucie "spieprzonej roboty". Czyżby kolejna wersja szczątkowa lub zniekształcona pojęcia wcześniejszego? Grey_Light_Colorz_PDT_02

Prawdopodobnie obie te warianty sumienia są ze sobą skonfliktowane w pewnym stopniu, jak i zresztą owe freudowskie warstwy w człowieku. Z kolie sumienie jako drogowskaz jest najlepszą bronią przeciw manipulacji, której autor sam korzysta tylko z funkcji minimalnego zabezpieczenia, jaka daje mu sumienie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Feasuro
PostWysłany: Śro 19:10, 05 Wrz 2007 
Shak Burz Huni-latub-ob
Shak Burz Huni-latub-ob

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Skawina (koło Krakowa)


Piorun napisał:
Cały czas nie widzę tu potrzeby poczucia winy.
Widzę to tak (dla wygody piszę w 1 osobie): jeśli świadomie przyjmuję jakąś zasadę, to jej po prostu nie łamię - tylko z tego powodu że przyjąłem taką zasadę. A jeśli już postanawiam taką zasadę złamać, to robię to świadomie i na całego. I również nie odczuwam winy, bo złamanie zasady było moim świadomym wyborem.
Jest potrzebne, a już na pewno nie można zaprzeczyć że się przydaje. Chociażby w przypadkach gdy brakuje Ci silnej woli aby wytrwać w jakiejś zasadzie którą sobie przyjąłeś. Nie ma czegoś takiego jak świadome łamanie zasad, można powiedzieć że zasada dopuszcza wyjątki albo nie obowiązuje zawsze. Ale ja złamaniem własnej zasady nazywam coś czego potem żałujemy bo zrobilismy to dlatego że zabrakło woli aby się powstrzymać.

Piorun napisał:
Oprócz ścieżek rozwoju mających prowadzić do bycia dobrym człowiekiem (cokolwiek to znaczy) są też inne ścieżki. Na przykład wszelkie odmiany Ścieżki Lewej Ręki. To też droga rozwoju, na której jednak sumienie czy jakiekolwiek poczucie winy nie będzie drogowskazem.
Ścieżki lewej ręki też wymagają przestrzegania zasad (własnych). Sumienie oraz poczucie winy tak samo działa z prawej i z lewej strony. Te ścieżki nie różnią się tym jak się po nich idzie tylko celem wędrówki.
Zresztą czym jest dokładnie scieżka lewej ręki:
Strona Dragon Rouge napisał:
Filozofię ciemnej strony egzystencji reprezentuje ścieżka lewej ręki i jej ideologia. Ścieżka lewej ręki jest jedną z dwóch głównych dróg duchowego rozwoju. Drugą z nich jest ścieżka prawej ręki, którą spotykamy w większości religii i ruchów masowych. Jej metodą jest magia światła a celem jest zjednoczenie się jednostki z Bogiem. Ścieżka lewej ręki obejmuje to, co niezwykłe, odmienne, wyjątkowe. Jej metodą jest magia ciemności i antynomianizm (droga sprzeciwu). Celem jest stanie się bogiem. Wśród pisarzy, których twórczość obrazuje założenia ścieżki lewej ręki są m.in. Carlos Castaneda, Julius Evola, czy Kenneth Grant. W Dragon Rouge studiujemy też teksty wielu filozofów, zarówno klasycznych jak Heraklit, Platon i Plotyn, jak różnież późniejszych jak Nietzsche, Heidegger, czy Henri Bergson. Interesuje nas także filozofia Wschodu, jak np. klasyczne teksty hinduskie i chińskie – Upaniszady czy Tao te ching. Wiele z założeń ścieżki lewej ręki można też znaleźć w naukach tantrycznych.
Jeśli poczytasz moje posty uważnie to zauważysz że przyjmowanie własnych zasad zamiast zasad ruchów masowych, moralność nietzcheańska, sprzeciwianie się zasadom społeczeństwa które słychać w moich wypowiedziach to elementy ścieżki lewej ręki. Grey_Light_Colorz_PDT_02

Nightessska napisał:
była to próba odpowiedzenia, na ile sumienie jest nam przypisane. nie ma znaczenia, jakie sumienie - własne czy narzucone - poddamy tym badaniom, gdyż badamy sam mechanizm działania sumienia; co jednocześnie wskazuje, że jednak mamy je wpisane w istotę ludzką
Brakuje jeszcze żebyś zacytowała I. Kanta (Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie). To w żadnym wypadku nie jest prawda, sumienie nie jest przypisane istocie ludzkiej, tylko tworzy się w procesie wychowawczym (lub samowychowawczym). Można to udowodnić, np społeczeństwa żyjące w izolacji wykształcają zupełnie odminne systemy moralne i sumienia. Plemiona kanibali czy łowców głów nie widzą nic złego w zabijaniu, a Aztekowie składali słońcu ofiary wydzierając żywcem serce wrogom. Nie trzeba zresztą tak daleko szukać wystarczy sie cofnąć 60 lat w tył i przyjrzeć sie społeczeństwu trzeciej rzeszy, naziści mieli sumienie "trochę dziwne" jak by na to spojrzeć z naszej perspektywy. I czy powiesz że to ich sumienie to też jest istota człowieczeństwa? Otóż nie, sumienie nazistów było nazistowskie bo żyli w państwie nazistowskim i tak byli wychowywani.

Nightessska napisał:
Nie ma więc ludzi (bez tych skrajnych przypadków opisywanych wcześniej) "wyciśniętych z sumienia"; i to pojawia sie albo strach albo przyjęcie na użytek czysto praktyczny zasad cudzych, po to, by nie napytać sobie biedy; de facto, żyjemy wg zasad, które nam nie pasują - co czasem nawet nie powoduje dyskomfortu moralnego, lecz podwyższa ryzyko uczestnictwa społecznego.
Ależ tego co się pojawia (cokolwiek by to nie było, strach czy kalkulacja) nie można nazwać sumieniem bo nie spełnia podstawowej funkcji sumienia - nie wywołuje poczucia winy. Przecież jeśli złamiemy cudzą zasadę którą przyjęliśmy na użytek czysto praktyczny to nie mamy wyrzutów sumienia. Piszesz że życie według zasad które nam nie pasują nie powoduje dyskomfortu moralnego, ale łamanie ich też nie! A to że zasady ogólnie panujące nam nie pasują oznacza dwie rzeczy: po pierwsze myślimy na tyle samodzielnie że dostrzegamy bezsens zasad ogólnie panujących, po drugie jesteśmy nasza wolność jest nam odbierana gwałtem przez te zasady, ale tak to bywa w tych czasach, w naszym państwie i w ogóle w życiu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 3 z 4
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna  ~  Filozofia

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach