Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Wampir Maskarada   ~   [Sesja] De Profundis
Koval
PostWysłany: Pon 11:57, 24 Mar 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Schyłek wiosny 1894 roku, Londyn.


Pociąg pasażerski wjechał z hukiem na peron. Masywny metalowy kolos z piskiem zaczął hamować już w chwili, kiedy minął pierwsze zabudowania stacji. Towarzyszący temu jazgot skutecznie zagłuszył pozostałe odgłosy, które wspólnie tworzyły iście piekielną kakofonię dźwięków. Maszyny co i rusz uderzały o posadzkę, wózki się tłukły po kamiennych płytkach, ludzie rozmawiali na głos, próbując przekrzyczeć jeden drugiego, a zwierzęta niemiłosiernie ujadały. Prawdopodobnie, gdyby odezwała się w tej chwili burza z piorunami, to została by również wchłonięta przez już istniejący hałas. Dzień ten nie różnił się jednak od wielu innych, jemu podobnych, na londyńskiej stacji kolejowej.

Kiedy już blaszany moloch zwolnił tak znacznie, że już wydawało się, że toczy się samą siłą rozpędu, otworzyły się pierwsze drzwiczki w wagonie zaraz za lokomotywą i wychyliła się z nich twarz mężczyzny z wąsem w kolejarskiej czapce i mundurze. Zręcznie zeskoczył na peron. Stukot wybijanych przez jego wysokie buty kroków dał się słyszeć pomimo narastającego hałasu. Pospiesznie podszedł do dwójki patrolujących obiekt żandarmów, wskazał na jeden z wagonów z pasażerami i nerwowo pociągnął ich za sobą. Cała trójka niemal wbiegła do środka, wzbudzając zainteresowanie okolicznych przechodniów i pasażerów.

Dopiero teraz, pociąg zatrzymał się na dobre, a wszystkie drzwi zostały otwarte. Pasażerowie – w różnych nastrojach – opuszczali swoje miejsca. Ci, którzy podróżowali tylko kilka godzin (ostatni postój był zeszłego wieczoru) byli w najlepszej sytuacji. Niektórzy, zwłaszcza podróżni ze Szkocji czy Irlandii, wliczając w to przesiadki, spędzili wewnątrz gigantycznej konserwy niejedną dobę. Wreszcie „stały ląd”. Co prawda, od czasów ustanowienia połączenia Stockton – Darlington w pociągach wiele się zmieniło, przez co wyprawy stały się bardziej komfortowe (ot, chociażby zainstalowanie elektrycznego oświetlenia), ale mimo wszystko dla przeciętnego człowieka był to dosyć męczący i nużący etap podróży.

Z wagonów zaczęli wysypywać się ludzie, a kilku ostatnich – towarowych – zaczęto wyładowywać bagaże, walizki, tobołki i klatki ze zwierzętami. Najcenniejsze pakunki zostawiono na koniec – były one odpowiednio oznakowane tak, żeby każdy pracownik kolei, który by miał z nimi styczność wiedział, że należy się z nimi obchodzić w sposób szczególny. W oczekiwaniu na swoją kolej można było skorzystać z pobliskich straganów, zaopatrzyć się w niezbędne rzeczy, usiąść na krzesełku u pucybuta, kupić codzienną prasę albo odejść kawałek od torów, wyjść z zadymionego peronu i rzucić okiem na budzące się do życia miasto.

„Most Tower ukończony!”, „Pałac Westminsterski ostatecznie odbudowany!”, „Nowa linia metra oddana do użytku!” – krzyczały tytuły pierwszych stron najpoczytniejszych gazet, którym z zainteresowaniem przyglądali się panowie. Chwalono nowe wynalazki, które zostały szybko zaadaptowane do codziennego życia, nie tylko te brytyjskie, ale także amerykańskich uczonych. Chwalono rząd i królową Wiktorię za nieprzerwanie długi okres spokoju i dobrobytu (przynajmniej dla części społeczeństwa..). Chwalono także angielski styl bycia, zachowanie i maniery godne dżentelmenów i dam, które stało się wizytówką Imperium Brytyjskiego.

Jedyne, na co narzekano, to pogoda. Pogoda była tym, co mogło zepsuć poranny nastrój każdemu mieszkańcowi Londynu. Nawet teraz, gdy wiosna nieśmiało przechodziła w lato – lało. Co prawda, deszcz chwilowo ustał, ale leżące plackiem na chodnikach i ulicach kałuże wody cały czas przypominały o nieustannych opadach. Lepka wilgoć wdzierała się w każdą szparę i nawet szczelne okrycia mieszkańców miasta w końcu musiały skapitulować przed niewidzialną mocą przyrody. Do tego jeszcze ta mgła. O ile sama mgła to nie jest jakieś nadzwyczajne zjawisko, o tyle ta tutaj budziła co najmniej niepokój. Gęsta niczym mleko, cicha jak skrytobójca, porażająca ogromem nie gorzej od katedry Notre Dame w Paryżu. Gdzie by się nie znajdowało, to za każdym razem pojawiało się nieodparte wrażenie, że biały opar nadpływa z każdej strony. Zupełnie jakby żył. W dawnych czasach mgła musiała stanowić integralny element wszelkiej maści zasadzek. Tak było i tym razem: uzasadnionym był lęk, że nagle, nieoczekiwanie coś wychynie z kłębiących się obłoków i porwie niczego nieświadomych.

Jeżeli dodać do tego jeszcze tłum, który zebrał się na samym peronie, wszak większość pasażerów zdążyła już opuścić swoje przedziały, to atmosfera była nad wyraz przytłaczająca. Po paru minutach przy niektórych z przyjezdnych pojawili się gazeciarze, skromni kupcy i handlarze oraz kilku przedstawicieli służby miejskiej policji, którzy wiedzieli już z doświadczenia, że właśnie pojawiła się wyśmienita okazja dla kieszonkowców i drobnych złodziejaszków.
W takich warunkach – jako jedne z ostatnich - pociąg opuściły dwie postacie, które z ciekawością rozglądały się po najbliższym otoczeniu.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pon 17:28, 24 Mar 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Rozejrzałam się po dworcu. Nic się nie zmieniło. Albo prawie nic.
Ten sam zaduch, tyle samo brudu, zwłaszcza o tej porze. No, może odór większy. Ale to pewnie przez coś innego...

Zagryzłam wargi i w lekkim zamyśleniu przesunęłam czubkiem trzewika zmięty kawałek gazety. Ostatecznie jednak poprawiłam ułożenie ciemnozielonego płaszcza na sukni i ujęłam za rączkę walizkę wyniesioną już z pociągu. Kuferek trzymałam już od dłuższego czasu w drugiej ręce.

Niewiele osób już tu zostało. Trzeba to wykorzystać, pomyślałam. I z wolna skierowałam się w stronę wyjścia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Pon 18:33, 24 Mar 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Postawiłem walizkę na betonowych płytkach dworca, by zapiąć guziki mojego ciemnowiśniowego płaszcza. Rzuciłem okiem na swoje oficerki z brązowej skóry, które dostałem od Herbera w Stambule. Całe szczęście że to kawał solidnej, tureckiej roboty i nawet angielska pogoda im nie straszna. Podczas wielu podróży doszedłem do wniosku, że dobre buty to jedna z najważniejszych rzeczy. Kolor moich spodni przypominał mi oliwki z południowej Francji, gdzie mieszkałem jako dziecko przez kilka lat.

Spoglądając przed siebie widać było tylko najbliżej przechodzących ludzi. Dalej zamieniali się w rozmyte cienie skrywające się w szaro-mlecznych oparach z lokomotywy i tajemniczej londyńskiej mgle. Podrapałem się po kilkudniowym zaroście, poprawiłem czarny, jedwabny żabot pod szyją, który zabezpieczał mnie nieco przed chłodem. Złapałem za rączkę walizki, gdzie wygrawerowane były inicjały „K. C.” Karim Carquefou. To właśnie ja. Wróciłem do jednego ze swoich miast.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pon 19:00, 24 Mar 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Przez tłum przedzierał się jakiś młody człowiek, próbując się dostać do pociągu. Nie wyglądał jednak na pasażera. Miał dziwnie bladą twarz i nerwowymi ruchami rozpychał ludzi na wszystkie strony. Nie wywoływało to jakiś większych protestów, gdyż większość zgromadzonych gdzieś się spieszyła, coś miała do załatwienia i generalnie chciała jak najszybciej opuścić dworzec.
Młodzieniec minął mężczyznę z walizkę, na której widniały inicjały „K. C.” i w tej samej chwili krzyknął w stronę kobiety, która zdążyła już odejść kawałek od wagonu:

- Jestem od sir Stanleya!

Potykając się co chwila zbliżył się do niej i zaczął coś bełkotać.
Rozpoznała w nim Edwarda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pon 19:12, 24 Mar 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


- Ach, Edward Merrit! Cóż za miłe spotkanie. Zaczęła już mnie niepokoić Pańska nieobecność i byłam bliska wyruszenia w drogę do domu samotnie. Nie minęliśmy się jednak, na szczęście – powiedziałam zatrzymując się i mierząc nowo spotkanego znajomego wzrokiem. Jego wygląd szczerze mnie zaniepokoił. I to spojrzenie...gdzież ono!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pon 19:16, 24 Mar 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Edward zaczął się jąkać, nie mogąc nabrać tchu w płuca. Mówił nieustannie, lecz w hałasującym tłumie i przy odjeżdżającym pociągu peron dalej, nie sposób było cokolwiek zrozumieć. W rękach trzymał pakunek – długi i podłużny niczym miotła, owinięty szczelnie gazetami oraz w szary papier pakowy. Wcisnął to wraz z kopertą w ręce kobiety i w tej samej chwili w grupce stojących tuż obok ludzi podniósł się krzyk.

Rozległ się strzał.

Młody mężczyzna upadł na stojącą przed nim osobę, obryzgując ją krwią. Z trudem utrzymała równowagę. Ludzie zaczęli lamentować. Wybuchła panika. Ktoś wzywał policję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pon 19:52, 24 Mar 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Instynktownie cofnęłabym się parę kroków, gdybym w ostatniej chwili się nie powstrzymała. Wspaniale po prostu. Dotknęłam automatycznie jego szyi, niby to zdejmując z siebie ciało. Nie było tętna. Skąd ja to znam... Ukradkiem schowałam kopertę do rękawa. Najpewniej był martwy. W pewnych okolicznościach umysł ulega swoistemu przewartościowaniu. I zmienia się trochę punkt widzenia. Zręcznie skryłam „podarunek” do kolegi w połach płaszcza.
Niemniej, jego ciało było jeszcze ciepłe. Zatem: niniejszym zakreśliłam w myśli akt zgonu pana Edwarda Meritta.

Nie miałam czasu zobaczyć... Dostał w plecy albo w bok... Kto strzelał? Z tłumu... Tak, na pewno... Inaczej, tak by się nie rozpierzchli.

Poprawka, i tak by się tak rozpierzchli.

Rozejrzałam się po obecnych. Bardzo wątpliwe, by ktokolwiek zauważył, że nieboszczyk cokolwiek mi przekazał. Wszyscy patrzą, o ile patrzą, no dobrze, tych kilkoro, którzy nie ruszyli się z miejsca, lub ruszyli się niewiele spogląda na ciało. Kulminacyjny punkt programu.
I na krew. Ten...zapach. Poczułam dreszcz przemykający wzdłuż kręgosłupa i drażniący zakończenia nerwowe. Otrząsnęłam się. Trzeba zachować spokój. Koniecznie. I ustalić plan działania.
Zemdleć? Bardzo śmieszne. Zawołać: "Mogę pomóc. Jestem lekarzem"? A uwierzą? Jestem wszak także kobietą. Raczej bardziej zwrócę tym na siebie uwagę. Nie, lepiej nie. A może by tak wpaść w histerię? Hm...kusząca alternatywa. Mało przypadków to się widziało. Szok...osunę się na ziemie i zacznę płakać na przykład. Albo z krzykiem wybiegnę stąd. Co więc robić?
Uciekać?
To chyba będzie najlepsze rozwiązanie. Może wykorzystam panikę i wydostanę się stąd razem z tym tłumem... Jak zwierzęta.

Tak. Wstałam, objęłam ramionami bagaże i trzęsąc się cała, z trudem łapiąc oddech zatopiłam się w tłumie. Jakże łatwo udawać ich zachowanie. I było tak, jak się spodziewałam. Nieliczne ślady krwi, które zdążyły przesączyć się przez jego płaszcz, znikały wśród ciemnych barw mojego stroju, w miejscach, które i tak zasłaniał bagaż. Jedna z gapiów w panice uchodząca z dworca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Pon 19:54, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pon 20:16, 24 Mar 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Ucieczka prawie się udała.
Przy jednym z wyjść, do którego zmierzała wypatrzyła kilku żandarmów – co akurat w zaistniałej sytuacji nie było niczym niezwykłym – oraz dwójkę pasażerów, którzy najwyraźniej skojarzyli ją z osoba, która była najbliższej ofiary. Wskazywali ją teraz palcem, tłumacząc coś funkcjonariuszom. Ci, odczekali chwilę aż podejdzie nieco bliżej i ruszyli w jej kierunku, przepychając się przez galopujący tłum. Jeden został przy wyjściu, drugi wyciągnął jakiś mały przedmiot, a jeszcze inny machnął komuś ręką. Zbliżali się coraz bardziej.


W tym samym czasie dwóch innych mężczyzn w mundurach podeszło do pana z walizką „K. C.”. Jego także wskazywał palcem jeden z gapiów. Kiedy dotarło do nich, że mężczyzna nigdzie się nie wybiera i nie zamierza uciekać, zwolnili kroku. Spokojnie ustawili się naprzeciwko niego tak, że teraz stał między nimi, a torami.

- Dzień dobry, sir. Będzie pan łaskawy zaczekać z nami na przyjazd policji. Będzie nam potrzebne pańskie zeznanie. – popatrzyli pytająco na nieznajomego.

W tym czasie rozpoczęło się już zabezpieczanie miejsca zbrodni. Zbędne osoby zostały usunięte z okolicy, cały teren zaczęto ogradzać, a kilka osób pochylało się nad martwym. Coś między sobą opowiadali aż w końcu postanowili nie podejmować żadnych kroków bez porozumienia z policją. Wstali więc i zaczęli się rozglądać po dworcu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Koval dnia Pon 20:17, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Pon 20:41, 24 Mar 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Zakląłem w ojczystym języku ledwie słyszalnym szeptem. Zacząłem żałować że nie wyszedłem ze stacji zamiast gapić się na dziewczynę w zielonym płaszczu. Nie doceniałem mundurowych, że tak szybko przybędą na miejsce. Kiedy mówią ci „mamy kilka pytań”, czy coś w tym rodzaju możesz już przypominać sobie znajomych, którzy będą w stanie pomóc. Nie miałem innego wyjścia. No prawie nie miałem, w końcu wyjścia zawsze są dwa. Jednak mimo szaleńczej myśli odezwałem się służbowym tonem: - Jestem do panów dyspozycji.- lekko kłaniając się przed nimi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pon 20:46, 24 Mar 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Wspaniale. Przechodzimy zatem do planu B.

Prosto na mojej drodze, tuż pod ścianą znajdowała się nisza z ławeczką. Wyglądało to boleśnie naturalnie. Bardziej chyba nie można... I ignorując tłum...ignorując nawet "pościg", którego byłam doskonale świadoma, podeszłam do niej i po prostu osunęłam się.
Nazbyt dobrze znam się na tym, by ktokolwiek był w stanie rozpoznać symulowanie.
Bez najmniejszych trudności i z zupełną świadomością trwałam w szoku, trzęsąc się, szepcząc, popłakując i powtarzając pod nosem kilka tylko słów, w stylu: „Edward...nie żyje...kto...kto mógł...To niemożliwe!”


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Pon 20:47, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pon 21:27, 24 Mar 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


W tłumie zamajaczyły jakieś postacie. Wkrótce nad kobietą pojawiło się kilku mundurowych, którzy otoczyli ją półkolem tak, że ich cienie padały wprost na siedzącą. Wszechobecny gwar zdawał się cichnąć, ale może to przez ten nowy odgłos, który dominował ponad wszystkimi dotychczasowymi. Syreny policyjne.
Funkcjonariusze podreptali w miejscu nie za bardzo wiedząc, co zrobić.
- Może ją przeniesiemy? – ktoś nieśmiało zaproponował.
Padło na niego piorunujące spojrzenie kolegów.
- Ta dama.. nie godzi się… - zaczął ktoś inny, ale zaraz przerwała jakaś trzecia osoba.
- Może ona nie żyje – jakby na głos zastanawiał się jeden z mężczyzn.
Wszyscy bez wyjątku z drwiną spojrzeli na niego, ale gdy ten nie przejął się ich zachowaniem i nadal czujnie wpatrywał się w siedzącą przed nim kobietę, odwrócili spojrzenia i zaczęli doszukiwać się sensu w jego wypowiedzi.
Zapanowała chwila kłopotliwego milczenia. Odgłosy wydawane przez tłum zaczynały już ewidentnie ustawać i jeszcze kilka minut, a stacja zostanie już opróżniona z ludzi.
- Nonsens – odważył się ktoś zaoponować. Kilku odetchnęło z ulgą.
W końcu ktoś wpadł na coś konstruktywnego.
- Zostawcie biedną dziewczynę w spokoju, a przyprowadźcie tu tego dżentelmena. – jakiś głęboki głos przyzwyczajony do wydawania poleceń i nieznoszący sprzeciwu zakomenderował.
- Tak jest, panie kapitanie. – automatycznie padło z kilku ust.


Na widok kolegów machających do nich rękami z drugiego końca peronu, od strony budki z biletami, żandarmi stojący przy panu Carquefou zwrócili się do niego:
- Prosimy z nami, sir.
Pierwszy z nich ruszył żwawo przodem, podczas gdy drugi odczekał aż mężczyzna weźmie wszystkie swoje tobołki i dopiero potem ruszył (również przodem), ale trzymając niewielki dystans. W razie czego…
Podobnie postąpili panowie dokonujący pobieżnych oględzin ciała nieszczęśnika. Zobaczywszy, że zabiera się świadka także opuścili swoją pozycję i ruszyli do sklepiku z parówkami z chrzanem (domowa receptura).
Na kamiennej posadzce, tuż obok prawej nogi pana Carquefou coś zamrugało odbitym światłem. Po bliższym przyjrzeniu się okazało się to być drobnym kawałkiem papieru złożonym na pół, który najwyraźniej wypadł z kieszeni młodzieńca, który go mijał, potem zamienił kilka słów z dziewczyną obok, a chwilę później leżał martwy z wielką dziurą na samym środku klatki piersiowej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Pon 22:02, 24 Mar 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Schyliłem się po kawałek kartki wykorzystując fakt, że za mną nie ma nikogo. półgłówki pomyślałem z drwiną. Niepokoi mnie związek między sir Stanleyem a zamachem na już sztywnego chłopaka. Wątpię żeby to były jego prywatne sprawy. Często słudzy giną za swoich panów. Z tym że jego pan jest jednocześnie moim przyjacielem, więc sprawa może dotyczyć i mnie.

Szedłem dalej za nimi upewniając się, że nikt nie widział co podniosłem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pon 22:56, 24 Mar 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Ten niewielki gest uszedł uwadze pobliskich osób. Nikt nie przejął się faktem, że mężczyzna się schylił, gdyż wyglądało to tak, jakby poprawiał uchwyt. Chwilę później cała trójka maszerowała już w stronę ławki, na której Carquefou dostrzegł skuloną dziewczynę. Tą samą, w której objęciach skonał młodzieniec z peronu.

Zanim osiągnęli cel, zdążył się jeszcze rozejrzeć po stacji. W pobliżu stały otwarte małe sklepiki, których sprzedawcy ciekawie wyglądali przez maleńkie okienka, zainteresowani całą sytuacją. Wokół pełno było osób w mundurach żandarmów - ponad dwa tuziny ludzi przeczesywało okolicę - a oprócz tego kilku cywili, którzy najwyraźniej byli kimś ważnym, ponieważ mijający ich funkcjonariusze przykładali dwa wyprostowane palce do czapek.

Wtem z lewej strony zawiało świeżym powietrzem. Przez otwarte na oścież drzwi przeszło czterech sędziwych panów w ciemnych płaszczach z odznakami przypiętymi do piersi i wyraźnie widocznymi kaburami po prawej stronie ciała. W pierwszej chwili rozpierzchli się po okolicy, jakby czegoś szukając. Potem zaczęli wypytywać odpowiedzialnego za to wszystko o jakieś drobiazgi i dopiero, gdy z nimi skończyli, jeden ze starszych panów podszedł do Carquefou.

Zanim się jednak do niego odezwał, rzucił okiem na dziewczynę i rozkazał przynieść z samochodu sole trzeźwiące. Zabronił jej ruszać, a sam przejął dowodzenia nad akcją. Uśmiechnął się lekko (ale szczerze), podniósł brązową czuprynę (był niższy od rozmówcy) tak, aby widzieć oczy świadka, wziął głęboki wdech i zapytał o godność, opis mordercy oraz miejsce zatrzymania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Pon 23:45, 24 Mar 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Jeszcze raz spojrzałem na dziewczynę i pomyślałem że gdy skończy się przygoda ze stróżami prawa, będę musiał zamienić z nią parę słów.

Spojrzałem na siwego mężczyznę i uznałem że najlepiej będzie powiedzieć wszystko jak było i mieć święty spokój.

- Otóż sir, nazywam się Karim Carquefou. Wysiadłem z pociągu, to był ostatni etap mojej podróży z powrotem do Londynu. Nie zdążyłem zrobić kroku kiedy usłyszałem strzał. postanowiłem jednak ominąć kilka faktów Ludzie zaczęli w panice opuszczać peron więc postanowiłem poczekać aż wyjdą żebym nie został przez nich stratowany. Potem przyszli panowie, którzy chcieli abym zeznawał w tej sprawie... jednak jest jeszcze coś co mogłoby pana zainteresować. Mianowicie widziałem człowieka z bronią w długim płaszczu, który opuszczał pospiesznie peron. Niestety to była chwila i nie zapamiętałem twarzy. Był jednak jeden szczegół: na karku miał tatuaż w kształcie tygrysa.

powiedziałem z nadzieją, że za kilka minut będę mógł zająć się swoimi sprawami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pon 23:59, 24 Mar 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Starszy oficer słuchał z wyraźnym zainteresowaniem i ani na moment nie przerywał ani nie wchodził w słowo. Dał skończyć opowiadać i jeszcze zapytał czy to już wszystko. Kiedy usłyszał twierdzącą odpowiedź, sam zadał jeszcze dwa pytania:

- Czy znał pan zamordowanego? - miłym, ciepłym głosem (zupełnie niepasującym do sytuacji) zagadnął policjant. I ostatnia sprawa: gdzie się pan zatrzymał? Inaczej: gdzie możemy pana szukać, może pod jakimś konkretnym numerem telefonu, gdyby zaszła potrzeba wezwania na posterunek w celu doprecyzowania zeznań?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 6
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna  ~  Wampir Maskarada

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach