Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Wampir Maskarada   ~   [Sesja] Wieża z zapałek
Aene d'Amarant
PostWysłany: Nie 22:39, 27 Kwi 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


- Fakt, to nie miejsce na sypialnię - odparłam, zbijając pustkę w głowie i zmęczenie uśmiechem, który można było odczytać ze swobodnego tonu wypowiedzi - Nie znamy się raczej na sztuce spadochroniarskiej... Dziękuję. To... cenne doświadczenie.

Zamknęłam karteczkę w dłoni. "Chyba to coś ważnego..."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Nie 22:52, 27 Kwi 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


- Na co więc czekamy? Jak upadek z wieży łuna wkroczy nad miasto szybko, szybko, a wtedy... za późno...za późno...- zadrżałam... Doskonale wiedziałam, że wystarczy ostrzejsze światło i... Przestańcie się śmiać! Zacisnęłam zęby. Ruchy mojego ciała same pokierowały mną w stronę włazu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Nie 23:03, 27 Kwi 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


- Racja, trzeba się śpieszyć... - przytaknęłam i ruszyłam, ostrożnie stąpając, w kierunku pokrywy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Nie 23:09, 27 Kwi 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Antonio skinął nieznacznie głową. Podszedł bliżej, ale obszedł Kainitki z prawej strony (Anais zdążyła już podejść do wyjścia, którym tu przyszły) i skierował się do jednej z wieżyczek. Nieustannie wydobywający się z niego odór rozkładu nadal mu towarzyszył i zastanawiające było, w jaki sposób przyzwyczaił się do takie nieżycia. Być może on sam nie czuł fetoru, wszak ten jego nos…

Drgnęła jedna z cegieł na przybudówce. Potem druga i trzecia. Wampir zerwał jeszcze kilka (okazało się, że nie były zbyt silnie przymocowane), po czym sięgnął ręką gdzieś w otchłań, jaka zionęła teraz ze stworzonej dziury w zabudowie. Chwilę macał dłonią, w poszukiwaniu czegoś bliżej nieokreślonego. W końcu zahaczył o coś metalowego. Objął obiema dłońmi długą wajchę i przesunął ją o dziewięćdziesiąt stopni do pozycji poziomej. Po przeciwnej stronie wieżyczki poruszyła się cała ściana cegieł, otwierając przejście. Były to bardzo wąskie, zakurzone stopnie wykute w litej skale (takie przynajmniej sprawiały wrażenie), które po spirali prowadziły na najniższy poziom kościoła. Antonio uczynił zapraszający gest ręką, po czym pierwszy zrobił krok i chwilę później zniknął w ciemnościach.

- Nie zechciałybyście mi może pomóc w mojej misji? - rozległo się po kilku sekundach z wnętrza. Głos, wzmocniony echem, niemal zagrzmiał, choć wampir najprawdopodobniej wcale nie mówił głośno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Nie 23:20, 27 Kwi 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Weszłam w otchłań schodów za przewodnikiem.

- A cóż to za posłannictwo? - zapytałam lekko ściszonym głosem, koncentrując uwagę na dźwiękach dotyku smutnego w ciemnościach muru. Wszystko wydało mi się, że pozostało na zewnątrz... Chichoty zostały przytłumione ścianami. A może to ja się zagłuszyłam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Pon 10:10, 28 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Nie 23:25, 27 Kwi 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


- Misji? - jego pytanie zbiło mnie z pantałyku.

"Obyśmy nie pożałowały swego zaufania..."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Nie 23:31, 27 Kwi 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


W środku było bardzo ciasno, a niski strop nie ułatwiał schodzenia po stromych schodach. Jeżeli nawet niewysoka An musiała się nieco schylać, to co dopiero górujący nad oboma wampirzycami wzrostem Antonio. Było to o tyle dziwne, że w środku nie było go widać. Brak światła robił oczywiście swoje (to rzucane przez księżyc to jednak za mało), ale nigdzie nawet sylwetki ani rozmazanej postaci. Wydawało się niemożliwe, aby zdążył tak szybko zejść...

- Od wieków jestem przykuty do tego miejsca, ale nie żalę się, nie. Wiem, że mam do wykonania wielką rzecz. Musicie wiedzieć, że mój praojciec był wielkim mistykiem, miał wspaniałe plany idealnego świata i znał łagodne metody niegwałcące wolności i potrzeb jednostki, które mogły do tego doprowadzić. Jednak spotkała go Ostateczna Śmierć z rąk zachłannych, którzy potrzebowali tylko jego krwi i mocy odartej z idei. Zginął przed moim przeistoczeniem, ale jego duch był zbyt silny, by zatopić się w niebycie; woła do nas z otchłani, byśmy przywrócili go światu. To właśnie robię od lat, szukam sposobu, by go wskrzesić... - rozległo się kilka poziomów niżej i poniosło echem po całej wieży.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Pon 14:28, 28 Kwi 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


- Któż to taki? Wskrzesić?! - zaniepokoiłam się. O czym ten facet mówi? O kim? Czy w ten sposób niejako nie żąda zapłaty za udzielenie pomocy? Zaplanował sobie coś zbyt wielkiego i trudnego, by potrzebował pomocy dwóch młodych Kainitek...

- Mówi pan o czymś bardzo poważnym i owianym tajemnicą, Antonio. O czymś niebezpiecznym. Nie wiem, czy możemy... Czy mogę... odpowiedzieć panu do razu... Teraz... O co dokładnie chodzi?

Zerknęłam w stronę Vi. Choć nie widziałam jej, byłam pewna, że i ją słowa naszego wybawcy mocno poruszyły. Brzmiały wszak... niecodziennie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pon 17:28, 28 Kwi 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


- Czemu nie...Brzmi ciekawie...- westchnęłam. Jeśli tylko nie my będziemy ofiarami. Cholera, czemu ta skała jest ciepła? Jest? Czy jest w ogóle? Teraz byłam pewna śmiech kroczył za mną...ścigał przeciskając się w wąskim korytarzu. Jak chmura. JEST TUŻ ZA MNĄ!

Uznałam, że powinnam sie poddać. To było jedyne słuszne wyjście. Przecież to okruch mnie. Koniecznym jest dopuścić go do siebie i świadomości zapętlenia. Inaczej się rozpadnę.
- Chodź...kici...kici... - wymruczałam bezgłośnie i wypełniło mnie przyjemne uczucie. Czułam jak krew musuje we mnie śmiejąc się łagodnie. Mój umysł podarował mi świadomość, że to początek dopiero...

I rozpocząła się narastająca symfornia, wypełniając każdy skrawek, zakątek, pękniecie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Pon 17:42, 28 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Wto 23:36, 29 Kwi 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Głos umilkł równie szybko, jak się pojawił, a kroki stąpającego wampira zaczęły wygasać w błyskawicznym tempie aż nastała zupełna cisza, przerywana tylko odgłosami schodzących Viv i An. Pomimo wąskich stopni, braku oświetlenia i klaustrofobicznego wnętrza wieżyczki udało im się bez żadnych wypadków zejść na sam dół. Stały teraz na jednej z platform ze schodami, nieopodal kościelnego ołtarza. Jakże inaczej prezentowała się katedra, kiedy nikt nie zakłócał ciszy tego świętego przybytku. Antonio czekał już u podnóża. Jego głowę ponownie przykrywał kaptur.

- A oto i wyjście. – wyprostował rękę i wskazał dłonią frontowe drzwi, otwarte na oścież. Zastanówcie się nad tym, co wam powiedziałem. Nie oczekuję natychmiastowej decyzji. Możecie się wcześniej pytać, nie mam nic przeciwko. Tu – ogarnął ruchem kościstej dłoni przestrzeń wokół siebie – jesteście zawsze mile widziane. Następnej nocy będę bardzo zajęty, ale pojutrze... tak pojutrze... po zmroku będziecie mogły mnie tu znaleźć…

Zachwiał się i na moment stracił równowagę. Gdyby nie gruby filar kolumny, o który oparł się oburącz, najpewniej by upadł. Zamroczyło go. Pokręcił głową z niedowierzaniem.

- Jestem zmęczony.. tak… to wszystko… - wyszeptał, lecz zalegająca cisza i efekt echa spotęgowały siłę jego głosu tak, że był bardzo wyraźny.

Popatrzył nieobecnym wzrokiem na stojące obok niego wampiry. Zamglone spojrzenie nie wyrażało żadnych uczuć.

- Nic… nic się nie stało… wszystko… wszystko w porządku…

Zakołysał się, przygarbił, za chwilę wyprostował, po czym znowu zgarbił. Odszedł niepewnie dwa kroki, jakby dając sobie czas na powrót dawnej siły. Odczekał kilka sekund, ale kiedy jego stan się nie zmienił, powlókł się w głąb świątyni, nie zwracając już uwagi na Anais ani Vivian.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Śro 0:02, 30 Kwi 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


- Dziękuję... - Czy powiedziałam to, czy tylko pomyślałam?
Jeszcze nim nasz były już towarzysz zniknął w ciemnościach, ja wychynęłam na zewnątrz. Ostrożnie. Fakt, to prawda. Tuż przy wrotach zwolniłam kroku, niemal przykleiłam się do framugi i rozejrzałam się dookoła.

ODESZLI!!! Jak zabrzmiało... Może więc... Naprawdę... tam! HAHAHAHAH! Odsunęłam się więc bardziej na środek i na zewnątrz.

W okolicy nie było nikogo...żywego. Nie powiem poza nami... Zaśmiałam się w duchu i najpewniej chichot wydostał się na zewnątrz.
W chwili gdy głaskałam framugę. Taka stara, taka ładna. Zdawała się tętnić życiem rzeczy martwych. Pulsować niematerialnie. Śmiejecie sie, wam też się podoba, pawda?
- Ileś widziała kanciasta obręczy? Dziura metalowo-drewnianego sera... z korkiem - wymruczałam wpatrując się we fragment tuż nade mną.

Spojrzałam w stronę katedry, gdzie w ciemnościach kryła się moja przyjaciółka.
- Czas na piknik – powiedziałam z szerokim uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Śro 0:06, 30 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Śro 19:35, 30 Kwi 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


"Co się stało?"

Ten gwałtowny odpływ sił u Antonia zaskoczył mnie na tyle, że nawet nie zdążyłam podziękować... Ściślej, coś tam wymruczałam, ale albo nie dosłyszał, albo zignorował, śpiesząc na spoczynek...

Skonstatowałam, że mój własny głos też brzmi słabo i niewyraźnie. Zdałam sobie sprawę, że jestem porządnie zmęczona. Nieżycie mi nie służyło; późno wstawałam, późno, co prawda, kładłam się spać, ale znużenie odczuwałam już dużo wcześniej... jak w śmiertelnym życiu, tyle że niejako "na opak".

Hm... Najpierw podróż, potem stres wywołany wypadkiem, następnie całe to zamieszanie z Andreą, niechlubne przygody na Victoria Street, kiepski posiłek, długotrwałe wycieczki błędnymi podziemnymi korytarzami katedry... i ten fetor.

Wyszłam na zewnątrz. Chłodne nocne powietrze orzeźwiło mnie trochę, ale zarazem jeszcze dobitniej uświadomiło mi, że pora już tylko na jedno: jedzenie i spanie. Od lekkiego wietrzyku zakręciło mi się ciut w głowie. Nie chciało mi się literalnie nic. Oparłam się o wolną (przy drugiej stała Vi, jak zwykle kontemplując obiekt na swój własny niepowtarzalny sposób) framugę i usiadłam. Zmrużyłam oczy...

Zmęczenie i złość spłynęły po mnie, jak po kaczce... Na twarz wystąpił - zapewne głupkowaty - uśmiech... Dziwne. W sfatygowanym ubraniu, osłabiona i głodna, zignorowałam nagle to wszystko... Uśmiechałam się do chaotycznie przesuwanych imaginacją wspomnień, ciesząc się z tego nagłego odpływu uczuć i problemów... W końcu zaśmiałam się na głos, najpierw cienko i niemrawo, potem przechodząc w rechot. Cóż za rozkoszna forma "odkorkowania"...

- He-he-he... Oj, pierdolę... Ha-ha... C'est la vie, la vie... Umarł król, niech żyje król... A róża jest różą, jest różą, jest różą, jasna cholera... Opowieść idioty, fanfaronada półbożków... Wszystkich was kocham i jakże nie cierpię. Słyszycie? Nie lubię was...! Fluctuat nec megritur, kurwa jego mać...!

Nagle, nie wiedzieć czemu, poderwałam się, zawróciłam do środka katedry i wrzasnęłam w ciemne wnętrze:

- Eeecho! Hop-hop! Eeecho!

Wręcz krztusiłam się ze śmiechu. Śmiejąc się, ponownie wyszłam z katedry i rzekłam do Vi:

- Co teraz, boska Selene?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Pią 22:13, 02 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Śro 20:44, 30 Kwi 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


...chóry wnętrz, to też wszystko i okruch jedynie, co mnie czyni...

An przykuła moją uwagę. Mój drogi lekko maskowany chaosie. Zamęcie przypadkowej po kątach trwałości formy. Oparłam się wyprostowaną ręką o pionową część futryny tak, by oprzeć na niej cały ciężar ciała, przechyliwszy się trochę. Obserwowałam. Paroksyzm miłości świata? Jak miło. Wybuch tłumionego... HAHAHAHA! Wciągnęłam powietrze tak przyjemnie wypełnione dziczyzną zapachów równorzędnie... Mniej więcej. Taak... Nie musiałam się upewniać, wiedziałam od dawna. Za każdym razem.

- Jesteś głosem... - stwierdziłam po chwili, przekrzywiając głowę. - Ty też.

Poczekałam aż jej spojrzenie zawędruje na mnie. Nakreśliłam palcem wskazującym w powietrzu prostokąt i wskazałam na nią. Po czym zaczęłam oglądać swoją dłoń.

Biało...biało...nie za bardzo? Niedługo trzeba będzie... na pewno. Ale wcześniej obowiązek!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Śro 22:36, 30 Kwi 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Kiedy An i Viv wyszły z mrocznego i przytłaczającego wnętrza katedry przed nimi pojawiła się ciemna zieleń szeleszczących traw. Budowla znajdowała się na pagórku, a Kainitki stały na jego wznoszącym się ponad okolicą szczycie. Wystarczyła chwila: zatrzymać się, rozejrzeć, zamyślić. Kiedy się przystanęło, zamilkły poruszane trawy. Powracała cisza. Słychać ją teraz dokładnie… Cisza? Nie zupełnie. Gdzieś z daleka wiatr niesie odgłosy życia: świergot ptaków, stukot dzięcioła, szum drzewiastych koron – tam musi wiać mocniej. Wiatr delikatnie muska konary i liście wiekowych i zupełnie jeszcze młodziutkich drzew pobliskiego parku, rozwiewa się na nich, nie dochodząc do leśnego podłoża pokrytego warstwą zieleni traw i mchów. Bliżej nie ma drzew. W pobliżu zaćwierkał ptak. Rzut oka na pobliskie alejki. Wzniesienie porośnięte zieloną, soczystą trawą, woniejącą zapachem łąki, świeżości, kwitnących kwiatów, trawą spływającą po zboczach aż do podnóża, gdzieniegdzie nawet dalej, odsłaniając inne, pomniejsze pagórki, łagodnie, tu bliżej, tam dalej przechodzącą w las. Las, dominujący nad krajobrazem, rozciągający się szeroko, rozlewający po pozostałych wyniosłościach i większości zagłębień, przybierający różne odcienie zieleni, od niemal czarnych do jaśniejszych, gdzie zdążyły już dotrzeć pierwsze, nieśmiałe promienie słoneczne. Drzewa chwiały się łagodnie pod dotknięciami wiatru. Gdzieś w oddali błysnęła lustrzana tafla delikatnie zmarszczonego jeziorka, którego z tego miejsca widać było tylko mały kawałek. Błysnęła? Ponad wszystkim, spokojnym, majestatycznym ruchem płynęły chmurki, chmury i obłoczki, blokując przedzierające się słońce, tworząc na zieleni poprzetykanych łąkami lasów skomplikowaną ale harmonijną grę światłocieni

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Pią 22:31, 02 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


Zadałam Vi pytanie, lecz właściwie nie oczekiwałam odpowiedzi. Jej gest coś mi przypomniał, odruchowo wsadziłam ręce do kieszeni i namacałam karteczkę, którą mi dała, po czym zaczęłam ją machinalnie miąć w rękach, patrząc w wyrastający przede mną pejzaż z mieszaniną zachwytu, przestrachu i niepokoju, a wszystko to przyprawione dziką, zgoła szaloną radością z niczego. Gdzieś po głowie tłukły się sprawy ważne i duże, lecz nie dbałam w tej chwili o to, czy ich stłuczki przyniosą wielkie straty...

Słabość, którą odczułam stojąc tak dłużej w jednej pozycji, była, choć mdliła i przyprawiała o zawrót głowy, dziwnie słodka, jakby był to ostatni akord przed śmiercią, ostatni łyk smacznego trunku przed utratą świadomości...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Pią 23:21, 02 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 24 z 53
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 51, 52, 53  Następny
Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna  ~  Wampir Maskarada

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach