Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Wampir Maskarada   ~   [Sesja] Wieża z zapałek
Kara Boska
PostWysłany: Czw 20:37, 08 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


W chwili otworzenia drzwi sączące światło na chwilę boleśnie mnie zamroczyło, aż zacisnęłam powieki. Głowa zapulsowała, nucąc groźbę powrotu migreny. Nienawidzę nagłych bodźców.

Z miejsca omiotłam spojrzeniem salę. Pierwsze uwagę moją zwróciły skamieniałe konie. "Equus". Trzeba bedzie przeczytać to raz jeszcze. Śledziły matowym wzrokiem każdy nasz ruch. Widziałam, wiedziałam to doskonale. Zaniepokoiło mnie szczerze przycichniecie chóru, ale wiedziałam, że jeszcze wróci. Ostrzegały mnie przed nimi. To było oczywiste!
Przemknęłam wzrokiem po ścianach, roślinie i zatrzymałam uwagę na obecnych. Człowiek był śmieszny. Inaczej określić jego istoty nie mogłam. I nie warto było zwracać na niego uwagi, jeśli to niekonieczne.

Kainita tymczasem był...intrygujący. Kusiło mnie, by popatrzeć, ale powstrzymałam się ostatecznie. Nie czas na to. Zwłaszcza, że konie nie spuszczają z nas wzroku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Czw 21:32, 08 Maj 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Kainitki stojąc po środku sali zorientowały się o mojej obecności. Wzrok jednej z nich przeszył powietrze w miejsce, gdzie się znajdowałem. Rozparłem się na eleganckiej kanapie pokrytej skórą. Kilka miarowych tupnięć w marmurową posadzkę, jakaś zagubiona melodia pałętała się po głowie.

Sekunda... druga, trzecia, czwarta... Czas stał się czystą teorią, która przestała się mną interesować, płynąc obok, jak zawsze niezłomnie.

Splotłem dłonie, wygiąłem palce nieśpiesznym ruchem z natychmiastowym odzewem stawów.

Wróciłem do obserwowania wampirzyc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Czw 21:58, 08 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


Z Kainity przeniosłam wzrok na Vi... To ostre światło... Mnie już drażniło, ale ją pewnie doprowadzało do pasji. Potem spojrzałam znów na nieznajomego. Na pierwszy rzut oka pewny siebie, raczej pokrywał zdenerwowanie... Może ciekawość... Podrygująca przez chwilę stopa, jak do taktu, potem znów poza wyrażająca zdecydowanie i godność.

Jakoś nie paliłam się, by wejść... Chwileczkę, tylko, czy aby właściwe drzwi? Nikt nas nie zaanonsował? Zawsze myślałam, że im stołek wyższy, tym skrupulatniej trzeba zapowiadać interesantów, a nuż zaskoczą takiego, jak sobie sprawia frajdę. A człowiek władzy nie sprawia sobie frajdy, chyba, że przez zaciskanie postronka... lub czegoś innego. Nagle zachciało mi się śmiać. Pewnie z nerwów. Oczywiście, roześmiać się nie mogłam, więc udając, że poprawiam mankiet, schyliłam się troszkę i odwróciłam w stronę, gdzie nie mogłam napotkać żadnej twarzy, a śmiech zdusiłam i wychłodziłam do nieledwie uśmiechu. Pieprzona cyklotymiczka...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Czw 14:16, 15 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 22:10, 08 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Ostra wymiana zdań prowadzona szeptem dobiegła końca równie nagle, jak się zaczęła. Podczas, gdy dwójka mężczyzn stała nieruchomo trzeci z nich - Nick - zbliżył
się do oczekujących i pewnym głosem zakomenderował:

- Proszę za mną. - prośba skierowana była do całej nieumarłej trójki.

Stróż podszedł do drzwi wyjściowych, ale znowu - zanim je otworzył - obejrzał się. Dwie Kainitki po chwili oczekiwania ruszyły w jego stronę, a siedzący dotychczas na ławce
wampir podniósł się powoli i ostrożnie sięgnął po płaszcz. Upewniwszy się, że niczego nie zapomniał wyszedł z pomieszczenia jako ostatni pozostawiając lekko wystraszonych ochroniarzy samym sobie.

Sala, do której weszli była niemal kopią poprzedniej tyle, że w kilka razy większej skali. Również okrągła, także z rzeźbami tuż przy ścianach oraz skalniakiem na samym środku, który zawierał oprócz kwiatów i zielenizny, także pieczołowicie poukładane kamyki oraz skromną fontannę, która została zbudowana na kształt miniaturowego starorzymskiego akweduktu. Główny zbiornik umieszczono na samej górze, sięgał sufitu. Licznymi kanalikami zawartość spływała wzdłuż posadzonych karłowatych drzewek aż do żwirku i usypanej z piasku powierzchni pokrytej wydmami. Całość była otoczona granitowym okuciem, które było tak dobrane, że uniemożliwiało wylewanie się, a jednocześnie pozwalało podziwiać pomysłowość twórcy. Pomysłowość, gdyż mało kto wypełnia fontannę ludzką krwią...

Z pomieszczenia wychodziło sześcioro drzwi - każde w inną stronę. Poza tym na ścianach wisiały pozłacane kinkiety o fikuśnych kształtach ludzkich rąk splecionych we wzajemnych uściskach, które dawały mocne światło i pomagały rozłożystemu żyrandolowi o gwieździstych ramionach rozjaśniać wnętrze. Błękitna podłoga kontrastowała z jasnobrązowymi ścianami, ale razem z delikatnie zarysowanymi wąskimi oknami rozciągającymi się w miejscach, gdzie ściany napotykają sufit i wszechobecnym zapachem krwi
powodowały, że całość wydawała się całkiem przytulna i z pewnością niegroźna.

Przestrzeń wewnątrz wypełniało kilkanaście osób. Ze względu na mała "oazę" w centrum została nieumyślnie podzielona na dwie części. Większość będących w środku znajdowała się bliżej wchodzących właśnie gości. Podzielili się na wiele dwu- lub trzyosobowych grupek, każda zajęta swoimi sprawami. Poza kilkoma ukradkowymi spojrzeniami rzuconymi w stronę nowoprzybyłych, nikt nie wyszedł na powitanie. Poza przewodnikiem, nie było tu żadnego śmiertelnika.

- Świetna robota z tym bankiem. Teraz już na pewno kupimy ich pozostałe akcje.
- W dodatku tak łatwo poszło.
- I za to cię lubię.

- Zabrali ze sobą wszystkie płyty.
- Nie martw się, znajdziemy ich.
- Musimy. Ktoś za to oberwie.

- Tędy proszę.

- Widziałaś tego nowego pianistę?
- Taa.. nic szczególnego.
- Jak to? Myślałam, że ci się podobał?

- Pomimo tak dużej straty nie możemy ulec. Nie teraz.
- Doskonale pana rozumiem, szefie.
- I dlatego zajmiesz się kolejnymi z tych... dzikusów.

- Tędy proszę...

- Droga zniszczona, most zerwany, policja bezradna.
- Okropna sprawa. Musimy się zobaczyć z informatorem.
- Koniecznie. Zorganizuj spotkanie.

- Ale ona go kocha!
- Nie interesuje mnie to. Nie będzie się z nim dłużej spotykała.
- Jesteś potworem..

- Czy gdyby tak przebudować lewe skrzydło i powiększyć sektor C, aby pomieścił dodatkowe cztery tysiące gości, to nasz układ pozostawałby w mocy?
- Naturalnie. Interesy z panem to czysta przyjemność.
- Doskonale.

- Za mną! - podniesiony głos Nicka skutecznie wyrwał z zamyślenia. Upewnił się, że trójka przyjezdnych ma go na oku i zaczął obchodzić salę. Po drugiej stronie, za układanką z kamieni i roślin, stało dębowe biurko, przy którym znajdowały się trzy osoby: stojący podrostek w wojskowych spodniach i skórzanej kurtce z włosami ogolonymi na jeża, który uczynił z dłoni coś na kształt ostrza mierząc w tego drugiego. Przez ogólne zamieszanie i unoszący się nad zebranymi szmer nie dało się wyłapać poszczególnych słów, ale druga osoba siedziała spokojnie przy biurku, na którym postawiono lustro. Trzeci z obecnych wydawał się zupełnie nie
liczyć - stojąc z grzebieniem w jednej ręce i jakimś fioletowym preparatem w drugiej - był pochłonięty fryzurą tego, który siedział. Kiedy czwórka gości podeszła bliżej, ten stojący wrzasnął:

- Gówno mnie to obchodzi! A wam nic do tego - skierował oskarżycielsko palec gdzieś pomiędzy przybyłe dwie wampirzyce. W tej samej chwili mężczyzna siedzący do tej pory za biurkiem podniósł się. Wyglądał na trzydziestokilkuletniego patrycjusza jeszcze z czasów starożytnych. Biała jak najczystszy śnieg toga zalśniła odbitym światłem, a spod niej wysunął się kawałek purpurowej tuniki. Lekkie sandały zaklekotały na marmurach. Jego twarz przyjęła jowialny wyraz i zwróciła się w stronę młodzieńca. Ten na moment się zawahał, po czym odsunął rękę, odwrócił się na pięcie i bez pożegnania opuścił salę jednymi z drzwi. Oczywiście nie zapomniał trzasnąć nimi z całej siły. Po chwili na powrót usiadł w fotelu
i powiedział do stojącej nad nim młodej wampirzycy:

- Kontynuuj.

Popatrzył z zaciekawieniem na przybyłych, którzy zdążyli już podejść na bezpośrednią odległość. Nick próbował chyba wykonać ukłon, ale mężczyzna odegnał go ruchem dłoni.

- Zostaw nas - to wystarczyło, aby ochroniarz zawrócił w stronę, z której przyszedł - i przestań się bawić z bratem w facetów w czerni - dodał jeszcze na odchodnym.

Obrócił się teraz twarzą do trójki nowych Kainitów.

- Widzę, że jesteście nowi w mieście. Co was do mnie sprowadza?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Czw 22:40, 08 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


Istotą mojej przypadłości jest "nagła zmiana akcji" i słusznie Arnaud mówił, że nie jest dobrze zbyt długo przebywać z Lunatykami...

Śmiech zawisł na wargach, lecz nie skapnął nawet jedną perełką, czaił się w krtani. Wenlaflaksyna zaczynała działać... Nie był to śmiech radosny, coś upiornego czaiło się w bezmyślnych pyskach końskich, a fontanna krwi... Budziła instynkt, rozchylała nozdrza, podrażniała, mamiła i czarowała akurat wtedy, gdy potrzebny był spokój...

- Der Geist, der stets verneint...

Jeszcze kwitły te słowa, kiedy przypomniało mi się coś innego... "Olaboga, tylko tego nie mów, nie mów..."

- ... hic niger est, hune tu, Romane, caveto... - dorzuciłam, podkuszona chyba przez cały tabun chochlików, ale ta jego toga... Farsa czy groteska? - Grzeczność będąca koniecznością, jak mi się zdaje... -

Nerwowe podniecenie, śmiech, strach, chęć prowokacji... Chwilowy zastrzyk energii, który bywa zgubny. Stan przejściowy, gdy organizm przyzwyczaja się do nowego składnika. Zawodna farmakologia... Takie rzeczy się zdarzają, dlaczego teraz?

- ... intra muros peccatur et extra...

Taaak.. Byłam dowodem tego ostatniego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 22:54, 08 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Wampir siedzący za biurkiem, poruszył się nerwowo.

- Coś ci jest, dziecko? - zapytał niepewnie i skupił wzrok na Anais.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Czw 23:11, 08 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


Spoważniałam, jakby ktoś przekręcił we mnie kluczyk.

Cholerna słabość... Taaa, zażywanie lekarstw na pusty żołądek to był dobry pomysł...

- Każdemu coś jest - odparłam głucho, jak nieswoim głosem, bardziej w przestrzeń niż do niego, usiłując opanować skaczące myśli. Rezerwuar się opróżniał... Skok, zjazd, w końcu wszystko się unormuje, ale tego, co w międzyczasie wyprodukuję, cofnąć się nie da. - Podróż była ciężka, proszę wybaczyć... - "Jak mam do niego mówić!? Jeśli się skruszyć, to teraz, potem może być to sztuczne..."

Jezuuu... Cholerna, pierdolona, mdląca słabość, a chciałoby się biegać po ścianach i tak...! Gdyby nie to, że jest za późno... Cholerne uzależnienie... Tak, wtedy odstawiłabym tę skurwysyńską terapię, będącą, jak wrzód na dupie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aene d'Amarant dnia Czw 23:12, 08 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 23:18, 08 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


- Być może coś na to poradzimy... - podniósł się znad biurka, obszedł je i ruszył przed siebie. W jednej chwili znalazł się przy nim jeden z młodszych Kainitów stojących gdzieś na uboczu i śledzących każdy jego ruch i - jakby czytając mu w myślach - podał mu smukły kieliszek. Wampir podszedł do fontanny, wygiął się jak tylko mógł najbardziej i nabrał nieco czerwonej cieczy.

- Im wyżej, tym lepsza - powiedział cicho.

Odwrócił się i podszedł do Anais. Kąciki jego ust uniosły się lekko, gdy podawał wampirzycy 'trunek'.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pią 1:12, 09 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Nie wiem, co było pierwsze. Wydaje mi się jednak, że jasność. W drzwiach poczułam ją na tyle, że z trudem dostrzegałam otoczenie spod przymrużonych powiek. Gorączkowo szukałam po kieszeniach jednej z par okularów przeciwsłonecznych, lecz dotarłam do nich dopiero, gdy zatrzymaliśmy się przed obliczem Księcia. Dawno nie odczułam takiej ulgi jaką było dla moich oczu to sztuczne przyciemnienie odbioru rzeczywistości, mimo iż nie objęło pełnego pola widzenia.

Już od wejścia uderzył mnie również zapach krwi, sprawiwszy, że przez dłuższą chwilę byłam otumaniona. Natężenie sprawiało, że bardziej irytował niż kusił.
Uspokój się! Nie męcz się tak... A gdyby tak strawestować "Nokturn w południe" Juliana? Kuszące... Chociaż zaboli. Zawsze... "Jęk przepełniony chichotem..." Wtedy też tak było...Skoncentruj!

Szum fontanny pełen efemerycznych szeptów mieszał się z głosami goszczących tu Kainitów, tworząc atmosferę przywodzącą mi na myśl oranżerię. Barwne ptaki, lecz i tak wszystkie czarne. Jak koty, choć nie w ciemności.

Krzyk...odruchowo cofnęłam się o krok zaciskając zęby i pięści niemal do krwi. Dlaczego mnie to spotyka?! "Nieustannie unikacie, wycofujecie się przed tymi bodźcami, może trzeba wyjść im naprzeciw?" Po ból... Adaptacja jest niemożliwa. Zawsze będzie powodem tego samego.
Trzaśnięcie drzwiami. Każdy z tych nagłych uderzeń dźwięków odczuwałam jakby przebito mi uszy rozżarzonymi szpilami, które z kolei wzbudzały fale roznoszące po całym mózgu rozrywający ból. Zdało mi się, że krew napłynęła mi do lewego ucha. Dyskretny ruch chusteczką przekonał mnie, iż miałam rację. Działo się wokół mnie, podczas gdy ja z trudem dochodziłam do siebie.

Łagodnie, błagam zaklinam łagodnie...cicho i spokojnie. An...entropio i chaosie! Gdyby cię teraz widzieli... Nie podnoście głosu, nie zdzierżę. I niech nie wzmaga się chór! Proszę... Zrobiliby dla ciebie przyjęcie.

Kryształ zalśnił refleksami czerwieni. Uczcijcie zdrój chwilą ciszy. Zamilknijcie ptaszyny, choć na sekund parę... Ach, racja, mój błąd, kamień z którego źródło...tryska, nie pomny swoich darów, nie czuje. Zachichotałam bezgłośnie, pokonując i opanowując pogruchotane zmysły. Czułam jednak, że, choć ledwo dostrzegalnie, drżę cała. Było to chwilowe, jednakże wystarczyło.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Pią 9:31, 09 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Pią 21:31, 09 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


" Krew... Czerwień... Szum... Zapach... Energia, życie..."

Potrzebowałam jej... Nęciła, wierciła w mózgu natrętnymi przypomnieniami o sobie. Nie głód, lecz Głód, coś, co wykracza poza pojęcie zwykłego niedoboru pokarmu, dawał mi się we znaki. Ale czegoś było tu za dużo. Może bodźców, może zbyt ostentacyjnie vitae kapała z fontanny. Taki zapach, jak w...

Otrząsnęłam się... "Tak pachnie... Tak cuchnie rzeźnia...!"

Nie byłam już dzieckiem, nawet, jeśli czasem nie potrafiłam tego dowieść. Znałam zasady. Krew to nie tylko pokarm. Bacz, gdzie, jak, z kogo pijesz...

A przecież...

"Drobny łyk i będzie ci lepiej..."
Nie! A znasz możliwe konsekwencje? Noc potrwa już niedługo, takie zmęczenie jak to da się zwyczajnie "zaspać"..."


Być może odmowa oznacza niegrzeczność, lecz nie mogłam ryzykować. Nie podobał mi się ten uśmiech, po tym, co zaoferował mi los czy też Bóg do tej pory, nie jestem ufna i prędko nie będę, choć ten sam Bóg, jak to mówią, Bóg jeden wie, jak bardzo chciałam teraz okazać ufność tej jednej osobie, której jednak tu nie było...

Kiedy przecząco kręciłam głową, było to jak przewiercanie jej świdrem. Kiedy otwierałam usta, by odmówić, było tak, jakbym rozcinała sobie język... Cicho, lecz dość stanowczo, skupiając się dokładnie na tym, co mam wyrzec, odpowiedziałam:

- Dziękuję serdecznie, lecz nie jestem głodna. Po prostu nie przepadam za wojażami, źle je znoszę, lecz to nic groźnego. Dzień się zbliża, organizmu nie da się oszukać - to akurat było szczerą prawdą - a lekka melancholia już leży w mojej naturze. Doceniam i dziękuję za pańską gościnność...

- zawahałam się na moment - .. pańską gościnność... Książę... i wierzę, że znajdę w tych progach odpowiedź na nurtujące mnie pytania... - uśmiechnęłam się słabo, czując pulsujący ból w skroniach. Właśnie uświadomiłam sobie, jak mnie boli czerep.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pią 21:46, 09 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Na chwilę znieruchomiał, zmarszczył brwi i już zamierzał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Przytłumiony hałas innych rozmów szybko sprowadzał na ziemię.

- Dobrze więc... - wyprostował rękę z kieliszkiem gdzieś za siebie i momentalnie ten sam wampir, który mu go podał, zabrał go z powrotem.

On sam zaś podszedł do biurka, usiadł wygodnie w fotelu, splótł palce dłoni na brzuchu, oparł się na łokciach, uniósł głowę i przeskakując spojrzeniem po całej trójce, zapytał poważnie:

- Cóż was do mnie sprowadza?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pią 22:21, 09 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Pęknięcia ścian...a z nich ciekła krew. Tak samo jak w fontannie. Identycznie... Czarna, martwa, odstręczająca krew. Sucha i zimna. Było ich tu zbyt wielu. Tak krucho... Tak żałośnie słaba. Zewsząd atakuje... Nie mogę...nie... Szum jak tysiące klepsydr, zegarów wśród deszczu skropionego czarnymi wzorami zawirowań.
W tej chwili miliony lodowych igieł przebiło moją skórę, przywracając mnie do rzeczywistości. Czy naprawdę? A może oplotły mnie tylko mocniej pasami...
Dawno nie byłam tak rozbita. Zwykle staram się nie dopuszczać do takich sytuacji. Zazwyczaj, cholera... Łamię...wszystko, a zwłaszcza siebie.
Wyprężyłam ramię odginając nadgarstek aż do bólu. Jeśli cokolwiek mogło mnie sprowadzić na ziemię to tylko skupienie się na jednym punkcie. Bezskutecznie...uczucie jakby rozmyło się po ciele.

Skoncentruj się! Ujednolicenie...na nim i tak zbywa... Zamieszał...wstrząśnij soba...przestań sie kręcić! Bezcelowe miotanie...Spokojnie...Czułam, że się kruszę, osypuję. Nie mogłam zebrać myśli, które obijały się wielokrotnymi echami tłumnie po moim umyśle. Spojrzenie błądziło jak zdziczałe, rejestrując setki nieważnych szczegółów. Ach, zamilknąć, zamknąć okna, wyłaczyć się.... Niech świat tańczy wiruje samotnie...
Lecz każde słowo żądało uwagi. Każde słowo - katusza. Paliło mój umysł, rwało na strzępy moje usta.
- Zgodnie...- Zabrałam głos... cichy, łamiąc dźwięki i składając je na własne życzenie. -...z obyczajem przybyłyśmy złożyć ci, Książę,... - Trwająca ułamek sekundy pauza połączona z ledwo widocznym przechyleniem głowy w kierunku An i ponownym skierowaniem twarzy na Księcia. -...uszanowanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Pią 22:24, 09 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pią 22:35, 09 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Na twarzy Księcia pojawiło się szczere zaskoczenie. Widać było, że nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

- Uszanowanie? Mnie? - nie namyślając się ani chwili poderwał się z siedzenia i zwinnie mijając biurko oraz cały czas stojącą nieruchomo w bezpiecznej odległości wampirzycę-fryzjerkę, podszedł do Kainitek. Rozłożył szeroko ręce i objął obie jednocześnie. Nikt na sali nie zareagował.

- To naprawdę zadziwiające. Mało kto w dzisiejszych czasach może pochwalić się umiejętnością wyrobienia w sobie najbardziej choćby fundamentalnych manier. A to przecież ściśle wiąże się z dobrym wychowaniem - mówił cały czas ściskając w objęciach wampirzyce. W końcu poluźnił uścisk i odsunął się o krok.

- Wychodzi więc na to, że coraz mniej mamy dobrze wychowanych w Rodzinie.

Zwrócił się z kolei do przybyłego wampira. Zmierzył go wzrokiem od stóp do głów (byli niemal tego samego wzrostu, choć gość był bardziej umięśniony) i podał mu rękę do uścisku. Jednocześnie spojrzał na prawą dłoń nieznajomego i zapytał:

- Cóż to za gad na twoim palcu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Pią 22:44, 09 Maj 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Zachowanie młodszej wampirzycy nieco mnie zaintrygowało. W kilka minut udowodniła, że w niepozornym ciele drzemie potężna osobowość, dzierżąca odwagę i pewność siebie. - Mało kto tak zaprezentowałby się księciu. Nieźle, jestem pod wrażeniem. - Przez czas nauki dobrze poznałem zasady, obyczaje i zależności, które panują w świecie Rodziny. Przynajmniej w teorii.

Pora "oddać cesarzowi co cesarskie". Lekko skinąłem głową i zacząłem mówić:

- Nazywam się Sergio Veloso, przybyłem z Hiszpanii. Należę do grupy ścigającej i niszczącej osoby, które posiadły zdolności taumaturgiczne. Muszę uregulować kilka spraw, tu w Londynie. - Miałem nadzieję, że to wystarczy księciu za informacje i nie będę musiał wdawać się w szczegóły. Zwracanie na siebie uwagi już na samym początku misji nie było pożądane. Pierwsze kroki "na poważnie", nie mogę zawieść. Ambicja stawała się napędem działania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pią 23:10, 09 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Uśmiech zamarł na twarzy Księcia. Lewa powieka zaczęła nieznacznie drgać, kiedy odsuwał się drobnymi kroczkami od rozmówcy. Nie wydawał się przestraszony, raczej zadziwiony i to tak bardzo, że najwyraźniej musiał raz jeszcze przyjrzeć się przybyszowi.

- Tremere... - powiedział głośno z uśmiechem przylepionym do twarzy.

- Tremere - powtórzyła drobna wampirzyca stojąca przy biurku. Nie uśmiechała się.

- Tremere - za jej przykładem poszło jeszcze kilka osób wśród zebranych.

Śmiechy ucichły, rozmowy wygasły, nawet jakby nieco się ściemniło. Tak, teraz sala wyglądała jak wypełniona zmarłymi. Nikt się nie poruszał, nikt nie szeptał. Spojrzenie co i rusz muskały Sergia, ale wolały nie zatrzymywać się na nim dłużej.
Pierwszy otrząsnął się Książę. Poprawił togę na lewym ramieniu, odsunął kosmyk włosów na bok, po czym uśmiechnął się z tą swoją pewnością siebie.

- Miło mi gościć Czarodzieja. Nie mieliśmy ostatniego takiej okazji... w ogóle nie mieliśmy okazji przyjmować gości. A już przedstawicieli waszego klanu w szczególności... - widząc, że Książę się na powrót rozgadał, pojawiły się pierwsze nieśmiałe rozmowy i krótkie wymiany zdań. Książę odwrócił się, podszedł do fontanny i nie patrząc na gości, odezwał się, błądząc wzrokiem gdzieś wśród maleńkich wydm na piasku.

- Mówcie mi Richard. Po prostu. Nie znoszę tej całej tytulatury, honorów i zbędnej etykiety od której aż głowa boli. Wszyscy mnie tu znają jako Richarda i niech tak zostanie. - zamyślił się na sekundę, może dwie.

- Wy też pochodzicie z Hiszpanii? - popatrzył z zaciekawieniem na Kainitki stojące obok Sergia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 28 z 53
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29 ... 51, 52, 53  Następny
Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna  ~  Wampir Maskarada

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach