Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Wampir Maskarada   ~   [Sesja] Wieża z zapałek
Aene d'Amarant
PostWysłany: Śro 23:42, 14 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


- Każdy kiedyś słyszał - odparłam nieco zirytowana. To taki mały zgrywus czy naprawdę zadaje tylko tak głupie pytania? - Nie obawiasz się chyba, że utniemy Ci głowę za węgłem? Przecież tym słowem straszy się wampira od kołyski... - uśmiechnęłam się lekceważąco. Tak, jestem naiwną gąseczką i myślę, że Sabat to bajeczka dla dzieci. Wyśmienicie. Jestem niewychowana, głupia i niewinna... I tak ma pozostać... W granicach rozsądku, oczywiście. Nie przybyłam do Londynu z poleceniem schwytania zdrajcy, no skąd...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Czw 0:02, 15 Maj 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Podobała mi się odpowiedź Annalice. Miałem to samo na myśli. Za to dziwne pytania Artura budziły podejrzenia czy nie wplątuje nas w jakieś swoje gierki. Być może oprócz dziecięcego wyglądu posiadał też taki charakter, jednak równie dobrze mógł wcielać się w rolę bachora zadającego szereg nie zawsze mądrych pytań i niezauważenie wpuszczać nas w maliny.

Żeby zabezpieczyć jakieś miejsce przed słońcem potrzebowałbym godziny, jednak nie mamy tyle czasu. - Trzeba pilnować co robi.

Pomieszczenie, do którego Mały nas wprowadził było przyjemnym miejscem. Przypominały się podobne scenerie, w których spędzałem wiele godzin.
Fortepian bym tu jeszcze postawił. Dziesiątki książek musiały być niezłym źródłem wiedzy. - Gdyby Artur tu częściej zaglądał nie zadawałby tak durnych pytań.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Czw 0:23, 15 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Hehehe, bardzo śmieszne. Nie za późno na cynizm? A wy w końcu zamilczcie!

- Dlaczego tak ostro... – Zawiesiłam na niej na chwilę spojrzenie, po czym przeniosłam je na małego rozmówcę. Te wybuchy zaczynały być już nużące. Coś się szykuje. Jakbym nie wiedziała. Rozumiem, obie byłyśmy zmęczone, ale... – Taak, wiemy. Niestety, lecz też na nasze szczęście.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 1:01, 15 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Co prawda zarówno po lewej i prawej umieszczono drzwi prowadzące do mniejszych pomieszczeń, to już po chwili stało się jasne, że to jednak sala z książkami jest celem tego spaceru. Chłopiec zwolnił kroku, kiedy pojawił się w korytarzu. Być może nie czuł się tu pewnie albo czegoś lub kogoś wypatrywał… a może po prostu chciał skończyć opowiadać zanim dojdą do końca.

- Nasz miejscowy kapłan był kiedyś w Sabacie – Artur zawiesił głos, uczynił efektowną pauzę jak na filmach z Humpreyem Bogartem oczekując, że zadziwi słuchających. Odczekał kilka sekund (nie patrzył stronę trójki gości), dając wszystkim czas na dojście do siebie, a potem kontynuował.
- Tak, tak. Był. Działał dosyć prężnie, a że nie był głupi, to nawet coś tam osiągnął. Miał jednak pecha, bo pewnego razu zadarł z nie tymi, co trzeba. Pewnie odkrył o jedną tajemnicę za dużo. Zaoferowano mu układ na mocy którego wstąpił do Camarilli i teraz – Artur wypluwał z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego - nie dość, że nic mu się nie wypomina za jego przeszłość, to dodatku cieszy się względami najwyższej władzy. Rozumiecie to? Ładnie popieprzone, co nie? Gdybyśmy tylko mogli mu raz na zawsze… - przerwał, gdyż właśnie stali w drzwiach do biblioteki – tak głosił napis na ścianie, obok framugi.

Duże, choć raczej ciasne pomieszczenie wypełnione biurkami i regałami. Zaraz przy wejściu pierwszy stojak, o który trudno nie zawadzić, a za nim szereg półek z jakimiś starymi (sądząc po okładkach) książkami. Grube tomy zajmowały ścianę na wprost, a albumy umieszczono poniżej w gablotach. Zaiste najprawdziwsza biblioteka. Jasna podłoga kontrastowała z wiśniowymi meblami, które były rozrzucone po całym wnętrzu. Lawirując między nimi, można było dojść do dwóch pomieszczeń. To bardziej w głębi było rozległą ‘administracją’, składającą się jeszcze z kilku mini-kwartałów przedzielonymi ścinkami działowymi. Całość za zamkniętymi drzwiami, chroniona elektromagnetycznie. W środku było kilkunastu śmiertelników – najprawdopodobniej pracownicy.

Artur jednak wybrał drogę w prawo. Drewniane regały ustawione niczym latarnie przy ulicy, górowały nad otoczeniem i dumnie spoglądały na każdego składającego wizytę w ich przybytku. Ciągnęły się w kilkanaście sztuk aż do przeciwległych drzwi obrotowych, które wydawały się być cały czas otwarte. Dwa zużyte łaty blachy zawieszone na niepewnych mocowaniach – wybitnie nie pasowały do reszty wystroju. Chłopiec rozglądał się na boki. Już nic nie mówił. Przygarbił się nieco, wysunął do przodu swój lekko zakręcony nosek, i wszedł gdzieś między książki. Po pierwszym przyjrzeniu się tytułom wszystko wskazywało na to, że przeważają tu dzieła o tematyce przyrodniczej i biologicznej. Anatomia, historia życia, zwierzęta, rośliny, człowiek. Nic spoza tej dziedziny. Na końcu alejki utworzonej przez dwa słupki słowników w twardej oprawie znajdował się okrągły stół, a wokół niego sześć krzeseł. Jedno było zajęte. Sędziwy mężczyzna miał na sobie klapki, krótkie spodenki oraz koszulę hawajską. Okulary przeciwsłoneczne leżały zaraz obok. W jednej ręce trzymał porcelanową filiżankę z zieloną herbatą, a drugą wodził palcem po rubrykach „Timesa”, którego rozpostarł na blacie (trzeba było przesunąć ciastka). Wyglądał bardzo spokojnie, nawet przyjaźnie. Mógłby być dobrym dziadkiem albo starszym wujkiem, który co miesiąc częstuje dzieci cukierkami. Siedział z nogami skrzyżowanymi pod krzesłem i delektował się napojem.

- Przyszedłeś się wyspowiadać, chłopcze? – odezwał się, gdy tylko Artur otworzył usta, aby zacząć rozmowę. Miał miły i ciepły głos, a do tego stanowił on całkowite przeciwieństwo jego kondycji. Można by przypuszczać, że laseczka stojąca obok, oparta o kwietnik oraz stan fizyczny sugerują, że jego wiek niebezpiecznie zbliża się do osiemdziesiątki. Powinien zupełnie inaczej wyglądać i się zachowywać. Zdawał się tryskać energią – uśmiechał się pod nosem, pewnie coś nawet nucił, ciągle wystukiwał coś na blacie i bacznie przerzucał wzrok z jednego skupiska gazetowych liter na inne. Zaprawdę, musiało to kosztować wiele ludzkich istnień.

- Nie dzisiaj, dziadku. Ale ciągle rozważam twoją propozycję. – Artur odpowiedział kpiącym ukłonem na ironiczne pytanie staruszka. Przyprowadziłem ci gości, chcą z tobą pogadać.
- Doprawdy? – starzec wyprostował się, zdjął okulary nosa i życzliwie przyjrzał się grupce nieznajomych wampirów. Nie oczekiwał żadnej odpowiedzi.
- Sprawdzę sobie tylko konto i aukcje, które mi się kończą, ok.? – raczej stwierdził niż zapytał chłopiec i wkrótce zniknął między regałami. Skierował się do biura w bibliotece.
- Herbaty? – padło uprzejme zapytanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Czw 11:50, 15 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


I cóż w tym dziwnego, od samego początku wszak o tym mówił, co tak spochmurnieli. Sceptyczne spojrzenie przemknęło po całym otoczeniu, rejestrując wszystko, co mogło okazać się ważne... Cynamonowe ciastka. Ostatni raz to czułam...powiedzmy, że dawno. Co jeszcze...

Pan na wakacjach? Strój oznaczający sztuczne rozluźnienie... Pozory? A może naprawdę czujesz się tu bezpiecznie... Liczysz na...hahahaha...niewykluczone. Zdrajca Sabatu... Raczej chyba stąd nie wychodzisz, prawda? A może...pozwalasz. Nie, nie. To nieważne i tak. Tylko odłamek...środek może. Ilu...ilu...ach, przestań! Domyślasz się. Wiesz o tym niegorzej ode mnie, czyż nie? Hahahaha...

Oparłam się plecami o bok jednego z regałów. Delikatnie. Z ciekawością obserwowałam reakcje swoich wspołtowarzyszy.
Gra...
- Ja podziękuję - szepnęłam, błądząc wzrokiem gdzieś pomiędzy półkami i mając cały czas na oku wszystkich obecnych. Zapowiadała się rozkoszna zabawa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Czw 11:50, 15 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Czw 13:45, 15 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


Spojrzałam na Vivian w sposób, który jednoznacznie sugerował, żeby lepiej nie dolewała oliwy do ognia. Byle tylko się ze mną nie zgodzić... Obie lubiłyśmy stawiać na swoim. Może właśnie dlatego, dziwnym trafem, pasowałyśmy do siebie... mimo tylu różnic.

Kapłan... Dobre sobie. A jakąż to religię wyznają tutejsi krwiopijcy?

- I ja dziękuję, five o'clock już chyba minęła - odparłam z uśmiechem, starając się nie zaprawiać go ironią - boląca głowa, zmęczenie i niefortunne przygody sprawiły, że zdążyłam już zezłośliwieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Czw 20:43, 15 Maj 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


- Jest dość późno, dziękujemy. Przyszliśmy zamienić tylko parę słów. - Nie było w tym żadnego ubarwiania sytuacji ani lania wody. Pora na odwiedziny przy herbatce i ciastkach była raczej nieodpowiednia. Moje towarzyszki robiły się trochę niespokojne. Zbliżający się wschód i zmęczenie zapewne dawały się we znaki.

-Nie widziałem jeszcze kapłana w kozuli i w krótkich spodenkach... Wakacje w pełni? Mam nadzieję, że ma szybki internet. Nie mam zamiaru potem biec przez labirynt korytarzy w poszukiwaniu schronienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 21:43, 15 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


- Rozumiem. Usiądźcie zatem. Ciekaw jestem, co naopowiadał wam nasz miejscowy plotkarz i krętacz.

W pobliżu nie było nikogo innego. Regały z książkami zajmowały niemal całą wolną przestrzeń. Z pomieszczenia biurowego co chwilę dobiegało jakieś ciche stukanie (jakby klawisze wybijane na klawiaturze lub maszynie di pisania), szmery (przenoszone dokumenty) i przytłumione rozmowy (ktoś o coś pytał, ktoś inny odpowiadał). Najwyraźniej praca wrzała. Stolik, przy którym siedział starszy pan, nie był jakoś wyeksponowany: ot, zwykły drewniany mebel wraz z kilkoma krzesłami, gdzie można w spokoju usiąść i przewertować książkę. Samo wnętrze nie było urządzone z jakimś olśniewającym przepychem. Wręcz przeciwnie. O ile pod względem wielkości mogło by śmiało konkurować z co większymi aulami w Galerii, to wystrój był skromny, praktyczny, nieco rustykalny. Nie było zbyt wiele obrazów (poza jednym dużym z latarnią morską w Aleksandrii, znajdowało się tu jeszcze kilka mniejszych) ani rzeźb jak w innych pomieszczeniach. Panowała tu senna atmosfera małego miasteczka gdzieś na bezludnej prerii zastanego o poranku. Jedyne okno było szczelnie zasłonięte jasnobrązową kotarą, o którą opierał się starzec.

- O co więc chodzi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Czw 22:47, 15 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


Usiadłam. Od kapłana w wybitnie liturgicznej szacie dzieliły mnie dwa krzesła. Spojrzałam wymownie na pozostałych, oddając im głos. Samej nie chciało mi się konferować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Czw 23:29, 15 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Błądziłam spojrzeniem po grzbietach woluminów, rozpoznając co jakiś czas znajomy tom. Wtem przykuło moją uwagę kilka czarno oprawionych książek, o dość specyficznym formacie i zdobieniu. Aż nazbyt znajomych. Było ich o dwa więcej niż u nas. Czyżby...?! Zastygłam w zamyśleniu... W gruncie rzeczy czemu nie... studiował tu, a nawet... Hahaha to straszne. Ćśśś... Wiem o czym myślisz, przestań! Czas pokaże.
Po chwili powróciłam do krążenia tuż przy otaczających stół regałach, nasłuchując i obserwując przelotnie. Przytomnie i nieobecnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Czw 23:36, 15 Maj 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


- Powiem w skrócie, przepraszam, czas nagli. Jestem Sergio, dziś przybyłem wraz z towarzyszkami do Galerii. Chciałem zapytać o Tremerów. Czy jest ich tu wielu? Może było o nich słychać? Artur powiedział że w tej sprawie najpewniej dowiem się czegoś od... pana? ekscelencji? świętobliwości?... przepraszam, nie wiem jak mam się zwracać. - Niech chociaż powie za kogo chce być uważany.

Mimo iż nastawienie kapłana - jak go zwano, było w pełni pozytywne, coś tu nie pasowało. Jakby kwiatek przy kożuchu manifestował swoją obecność. Czujność szperała w myślach za śladami zagrożenia, a może to zmęczenie zaczęło płatać figle. Jedno co nie uległo wątpliwości to czas który kurcząc się wyganiał nas powoli w bezpieczne miejsce. W głowie mały licznik pilnował odczuwanych minut, by w razie czego podrzucić alarmujące "dziękuję, do widzenia." Do tego jeszcze zarysy z tabliczką "co dalej" zaczęły kłębić się w nieokreślonym kierunku, zmieniając kształty i konfiguracje kilku elementów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 23:45, 15 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


- Może usiądziesz? - mężczyzna uniósł pytająco brwi na młodego wampira. Ten nie zareagował na propozycję. Starzec zajrzał do filiżanki, jakby upewniając się, że zawartość nie wyskoczyła i wpełzła pod regał.
- Co za bezpośredniość. - uśmiechnął się i już miał coś dodać, ale się wstrzymał. Pociągnął łyczek z filiżanki. Odstawił ją na spodek i splótł dłonie na blacie.
- Nie. W mieście nie ma żadnego Czarodzieja. Ostatni pojawił się równie szybko, jak zniknął i to jakieś... - udał zamyślonego - sam nie pamiętam. Nie powinniście wierzyć we wszystko, co mówi ten szkut. Mały jest największym plotkarzem jakiego znała historia, a że do tego za życie trudnił się niezbyt popularną profesją... i to już wtedy! W każdym bądź razie, uważałbym na portfele, biżuterię i wszystko, co ma jakąś wartość. On bywa bardzo cwany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Pią 0:13, 16 Maj 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Jednak musi być kimś znaczącym. Pośpiech jest złym doradcą. Chyba nie żywi do mnie urazy. Zacząłem być zły sam na siebie. Cała sytuacja powoli stawała się moją pomyłką. Nie przedłużając pozostało mi tylko jakoś zakończyć spotkanie.

- W takim razie przepraszam za zamieszanie. To przez zmęczenie podróżą robimy bałagan. Szczególnie ja, barani łeb. Planuje tu zostać przez jakiś czas, więc postaram się przyjść na herbatę i porozmawiać w spokoju, bez pośpiechu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez los_vampirros dnia Pią 16:03, 16 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Pią 0:33, 16 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Zaciekawiło mnie to nagłe wycofanie się Sergia. Niewykluczone, że nie chce poruszać pewnych spraw...przy nas. Sama sobie czasami nie ufam. Choc może inne są jego powody.

Pan hawajski turysta z każdą chwilą coraz bardziej mnie intrygował. Oczywiście, bywają natarczywości, nawet bardzo często, jednak czułam, że to nie ich sprawka. Istota mojego niepokoju zdawała się być umiejscowiona gdzie indziej. Możliwe, że tak działała bliskość dnia i zmęczenie. Może to paranoja... Wszak nieustannie trwa nasz rozwój.
Nie ufaj, nie wierz. Trzeba będzie koniecznie popatrzeć...dogłębnie... Zobaczyć jego prawdę. Ale... NIE TERAZ. Niedobrze byłoby się dodatkowo osłabić, zwłaszcza, że wieczorem... Jak zawsze będzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Pią 11:01, 16 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Zza ściany dobiegł śmiech,a zaraz po nim głos, który z łatwością można było rozpoznać jako należący do chłopca-przewodnika. I rzeczywiście, kiedy tylko wampir przestał mówić, w drzwiach przy przeciwległej ścianie pojawiła się znajoma sylwetka Artura. Był wyraźnie zadowolony. Podszedł dziarsko do grupki Kainitów i przy okazji rzucił okiem na siedzącego starca.

- Skończyliśmy? - rzucił mu w twarz, na co tamten tylko się uśmiechnął.
- Wiesz, że kiedyś za to... - zaczął powoli, dobitnie, cedząc słowa.
- Tak, tak. - machnął ze zniecierpliwieniem ręką chłopiec. Spłonę w piekle żywcem, będę cierpiał niewyobrażalne katusze i męki, ale wcześniej zostanę ekskomunikowany i rzucony psom na pożarcie.
- Moja propozycja... - ponownie zaczął mężczyzna. Wydawał się zupełnie spokojny. Mówił niezbyt głośno, nie wykonywał nieskoordynowanych ruchów, utkwił spojrzenie w jakimś woluminie ponad głowami całej czwórki.
-... jest nadal aktualna - dokończył za niego Artur. Wiem, wiem, jak mógłbym zapomnieć, skoro na każdym kroku mi o tym przypominasz. Rzygam już tym. - wydał z siebie odgłos, jakby faktycznie chciał zwrócić zawartość żołądka.
- Możemy już iść? - obrzucił niespokojnym spojrzeniem trójkę wampirów, nie zaszczycając nim tego starszego, ciągle spokojnie siedzącego z herbatą przed sobą.
Sergio skinął głową, An wzruszyła ramionami, jakby nie do końca rozumiała, o co się ją pyta, a Vivian przekręciła głowę na bok, co chyba nie do końca zostało poprawnie zinterpretowane przez pozostałych. Artur jednak wziął to za dobrą monetę.
- Na razie, dziadku - machnął rękę na pożegnanie i ruszył do drzwi. Przekroczył próg jako pierwszy, za nim szła reszta. Zanim zdążyli wyjść z pomieszczenia, starzec przy stoliku odezwał się:

- Spodoba wam się to miejsce. Tutaj każdy dzień przypomina Halloween.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 31 z 53
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32 ... 51, 52, 53  Następny
Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna  ~  Wampir Maskarada

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach