Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Wampir Maskarada   ~   [Sesja] Wieża z zapałek
Aene d'Amarant
PostWysłany: Nie 19:25, 18 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


Chyba nie tylko ja byłam zdenerwowana. Moja kompania też z trudem powstrzymywała się od wybuchu złości... i nie tylko - pomyślałam, przeniósłszy wzrok na Vivian.

Wszystko poszło nie tak. Od samego początku. Nie wiem, kim dokładnie jest mój "zleceniodawca". Już to powoduje dyskomfort. Idźmy dalej. Wypadek samolotowy - dobrze, że nie skończyło się gorzej. Potem gwóźdź programu - nie ma łącznika i nie zdobywam żadnych informacji. Następnie razem z Vi, też będącą w nie najlepszej formie, zaliczamy "pakiet" akcji jak z kiepskiego filmu sensacyjnego. Tyłki ocalamy dzięki żywemu trupowi i śmierdzącym katakumbom, by dotrzeć do prawdziwego gniazda szerszeni, czyli - tfu! - tak zwanego Elizjum, gdzie spotykamy przerośniętego bachora i pseudoturystę z zamiłowaniem do herbaty... Tiaaa... Stan posiadania; odzież wierzchnia, bielizna, torebka z paroma drobiazgami. Informacji zero, a do tego na sumieniu niewinni ludzie... W tym najżyczliwsza nam jak do tej pory Andrea... Kiepska prezentacja przed Księciem, tremerski myśliwy z jednej, nieprzewidywalna Malkavianka z drugiej, a pośrodku emocjonalny śmietnik, czyli ja - ponadwiekowy smarkacz...

Wenlaflaksyna nie działa. Chyba potrzebuję czegoś mocniejszego.

Oparcie się o posąg nie pomogło. Musiałam usiąść. Sztywno, nienaturalnie - bo na reakcję naturalną - czyli zwykłe wyszlochanie się w kącie - nie mogłam sobie przecież pozwolić.

Popatrzyłam tępo przed siebie...

"(...)chłonąc śmierć roku co może być wiekiem
żałobę równo dzieląc też na dwoje
nagle się gorzkim zanosimy śmiechem:
ktokolwiek wygra przegramy oboje...(...)"



- ... amy oboje - mimowolnie wymówiłam szeptem do siebie ostatni wers z zapamiętanej strofy, czując, jak zimno i martwo zrobiło się wokół...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Nie 21:16, 18 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Spojrzałam na Sergia, potem przeniosłam wzrok na An, uśmiechając się w zamyśleniu...Co ona mówi? Patrz, patrz, jaka blada. Widzę...widzę...jak pętle...igraszka sił...Karnawał i burze! Wzory na szybach refleksują się bielą na miarę z krukami. I wróciłam ponownie do Tremera.
- Włamanie? - Zachichotałam. - Akurat to powinno być jedno z najbezpieczniejszych miejsc... Gdyby intencje były...inne... - Urwałam pozwalając rozmówcy dopowiedziec sobie resztę.

Słyszysz skwierczenie? Skrobie o okno, puka w szybkę... Któż to tak, któż? Wiesz, prawda?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Nie 21:17, 18 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Nie 21:24, 18 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


Ocknęłam się.

- Vi ma rację, raczej nie będziemy się włamywać do... SCHRO-NIE-NIA...

Urwałam, bo znów się zamyśliłam... Inny fragment... I jakże pasował! "Przecież sen... tak do końca... nie jest zapowiedzią..."

- (...)bo sen jest z katów najżyczliwszym katem
nie widać śladów - francuskie tortury
są małą sztuką - z siłą dwustu batów
on bada co jest pod powierzchnią skóry(...)...

- czując, jak oczy zachodzą mi mgłą i wzrok się buntuje, popatrzyłam na Vviane i uśmiechnęłam się... Na pół do siebie, na pół do niej, do otaczającej przestrzeni, którą zaprzężono do służby zdradzieckim istotom...

Wróciłam do rozmyślań... "Wtedy spałam dobrze... Bez tego wszystkiego..."



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Nie 23:04, 18 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Nie słuchałam. Chociaż rejestrowałam dźwięki...Najpewniej. Zawiesiłam spojrzenie na jednym punkcie. Na fragmencie lwa, o który opierała się moja Annalice. Czyżby stupor? Cholera...zaraźliwe...czy co? Ty powinnaś wiedzieć! A może... Wiesz, do czego to zaprowadzi. Cisza przeciągów i posadzki. Wybornie.

Wtem z otępienia wyrwało mnie trzaśniecie drzwiami. Zupełnie jak... Metalowe drzwi. Krata. Milcz! Głuchy huk w oddali. Czy taki... Pomyśl, zastanów się... Drewniane...powinny być drewniane!
Czy było?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Nie 23:33, 18 Maj 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


-Kiedy nie wiesz co robić zawsze pytaj innych. Aktualna sytuacja zarówno niebezpieczna jak i denerwująca. Właśnie teraz okazuje się jak bardzo dałem się wymanewrować, jak bardzo nie umiałem przewidzieć sytuacji. Kogo tym razem zawodzę? Tych którzy poświęcili swój czas, ba, nawet samych siebie, żeby teraz pierwszy lepszy zasmarkany wampir z metra cięty wodził mnie za nos. Brawo.

Przejechałem palcami po włosach zakładając obie ręce za kark. Gdyby nie fakt, że jesteśmy w Elizjum, na pewno bym nie pozwolił na coś podobnego. Plan był jasny. Raz: odpocząć, dwa: skontaktować się z Katriną. O ile uda się opuścić ten pieprzony korytarz.

Przytłumiony dźwięk w tle. Rzeczywistość, czy zmęczenie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez los_vampirros dnia Nie 23:35, 18 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Śro 20:20, 21 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Istotnie, było coś słychać. Na początku jedno odległe stuknięcie, potem kolejne. Dźwięk dobiegał gdzieś z odległego końca korytarza, ale jakby z niższego piętra. Ze względu na to, że cała trójka na moment zamilkła i nic nie zakłócało panującej ciszy, po chwili udało się rozpoznać odgłos. Ktoś się zbliżał. Sądząc po rytmicznie wybijanych krokach i ich szybkości, nadbiegał.

- No chodź żesz tu! - ktoś powiedział.

Po położonych na drugim krańcu długiej sali schodach ktoś przeskoczył na jeden ze stopni. W sekundę później był już o trzy wyżej. Wtem rozległ się głuchy odgłos zderzenia i stek przekleństw rzucanych pod nosem. Właścicielem drugiego głosu był bez wątpienia Artur.

- Nie mamy czasu, przestań się wygłupiać. - znowu pierwsza osoba.

Wysoki, dość szczupły (choć z pewnością nie chudy) na oko dwudziestopięcioletni mężczyzna dopadł do ściany, a potem jednym susem rzuciła się na jakiś maluteńki kształt, który niczym cień przepływał wzdłuż kolejnych drzwi, widocznych z korytarza. Zaraz za nim podążał Artur, który raz za razem rzucał okiem na trójkę Kainitów, gros uwagi poświęcając jednak temu innemu.

- Mam cię! - z trudem stłumionemu krzykowi towarzyszył tępy odgłos upadającego ciała, kiedy wampir w końcu dostał to, czego tak zawzięcie gonił. Uniósł się z podłogi, połączył ze sobą dłonie i zaczął się powoli prostować.
W tym czasie chłopiec podszedł do stojącej najbliżej An.

- Poznajcie Malcolma - wskazał niedbale ręką na mężczyznę, który zdążył już wstać i podejść kilka kroków do nieznajomych.
Poprawił druciane okulary na nosie. Jego wodniste oczy miały zielonkawy kolor, a krótkie, jasne włosy wydawały się być zawsze potargane i widocznie często sterczały w różnych kierunkach (jak choćby teraz). Miał na sobie powycierane dżinsy i rozciągnięty, wełniany sweter. Widząc jego poprzednie zachowanie, poruszał się szybko i zwinnie.

- Przywitajcie się z Arnoldem - grzecznie powiedział do całej czwórki i zbliżył w ich stronę zaciśnięte dłonie. Wykonał nimi kilka ruchów tak, aby móc łatwiej operować i po chwili stało się jasne, za czym gonił. W lewej ręce mocno trzymał grubego, szarego szczura. Drugą delikatnie uniósł jego łapkę i poruszał nią, imitując ludzki gest powitania. Czarne punkciki oczu gryzonia wpatrywały się przed siebie, nie rozumiejąc nic z tego, co się działo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Śro 22:14, 21 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


Na dźwięk kroków poderwałam się i zrobiłam krok do przodu, nasłuchując. Chwilę później się ukazali. Ciekawie...ciekawie... Chwila stagnacji dobrze mi zrobiła.

Podeszłam do Malcolma, zamaszyście się ukłoniłam.
- Vivian, miło mi pana poznać...Arnoldzie. - Z uśmiechem pocałowałam szczura w główkę. - Dawno nie widziałam widzialnego przyjaciela!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kara Boska dnia Śro 22:21, 21 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Śro 22:28, 21 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Wampir przyjrzał się trzymanemu zwierzątku.

- Arnold bardzo cieszy się z poznania nowych znajomych i ma nadzieję...

- A dajże spokój! Jak można gadać do szczura?! - wykrzyknął stojący nieopodal chłopiec.

Minął wszystkich zebranych i stanął przy pierwszych drzwiach. Uczynił zamaszysty gest ręką, co przy jego wzroście i ogólnych gabarytach wyszło komicznie, próbując skupić na sobie uwagę nowoprzybyłych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kara Boska
PostWysłany: Śro 22:31, 21 Maj 2008 
Malk Content
Malk Content

Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 3242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 356 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków/ aktualnie Chrzanów


- ...i ma nadzieję... - powtórzyłam za Malcolmem, wpatrując się w niego z zaciekawieniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Śro 22:48, 21 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


Malcolmowi zabłysnęły oczy. Zaczął głaskać Arnolda po maleńkiej główce, jednocześnie nieznacznie ruszając drugą dłonią, jakby go huśtał.

- Miło, że zapytałaś. Większość widzi tylko tyle, ile chce widzieć. Uważają, że zwierzęta są brudne i głupie, więc i ja muszę taki być, skoro się nimi zajmuję. Nie potrafią dostrzec ich wrodzonego dostojeństwa...

- Zwłaszcza tego szczura - wtrącił Artur.

-... honoru, czystości ich istoty. Moje zwierzęta darzą siebie nawzajem i mnie zaufaniem, jakiego próżno szukać u kogoś innego z Rodziny.

- To ostatnie by się zgadzało... - zamyślił się chłopiec.

- Wiem, że mnie nie okłamią, nie zdradzą, nie uknują spisku na moje życie. Łatwo obdarzają miłością, równie łatwo wybaczają, a osobom, które są tego godne, potrafią być bezgranicznie oddane i wierne. Gdzie tego szukać w cywilizacji? Pośród ludzi i nieumarłych?
Umieścił spojrzenie w oczach zdegustowanego Artura, który wyglądał tak, jakby za chwilę osobiście zamierzał go stąd wynieść.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Śro 22:50, 21 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


"Nieeee.... Pas de comments... Viviane, która brzydzi się wysysać pijaczków, całuje teraz śmierdzącego gryzonia... Dziękuję państwu"

- Cześć, Arnoldzie - powiedziałam, wyszczerzając zęby w uśmiechu, najsłodszym, jaki potrafiłam z siebie wydobyć na tę okoliczność - Spotkałam już dzisiaj kotka, a teraz spotykam Ciebie. Interesujące... - Miło mi, jestem Annalice - przywitałam się z kolei z właścicielem Arnolda.

Dotknęłam na przywitanie pazurków zwierzęcia. Nawet znośne uczucie. Futerko też miał miękkie... Przyjrzawszy się bliżej, stwierdziłam, że jeszcze nie jest KRAŃCOWO brudny i sparszywiały. Jednocześnie z ulgą pomyślałam, że mam ze sobą jeszcze duuużo chusteczek higienicznych...

Zwróciłam się następnie do Artura:

- Mam nadzieję, że tym razem nie zapomniałeś... hm, głowy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Śro 22:56, 21 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


- No, wreszcie. - chłopiec ożywił się, kiedy ktoś zwrócił na niego uwagę. Wyprostował się, obejrzał przelotnie strój i nacisnął klamkę pierwszych z brzegu drzwi. Otworzyły się.

- Dziwne, że nie zechcieliście wejść do swoich pokojów, tylko tu sterczeliście. Poszedłem tylko po klucze, żebyście w razie czego mieli jak zamknąć drzwi. A ty - popatrzył spod byka na Malcolma - lepiej już idź, bo jeszcze ci się rozbiegnie ten twój zwierzyniec. Cholerny doktor Dollitle... - warknął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
los_vampirros
PostWysłany: Śro 23:59, 21 Maj 2008 
Czarny Mentor
Czarny Mentor

Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Hohenburg


Mogłeś do cholery wcześniej powiedzieć że otwarte!

- Witaj Malcolmie...i ty mały przyjacielu - rzuciłem dopełniając formalności. Ich obecność była mi obojętna. Perspektywa odpoczynku absorbowała więcej uwagi z mojej strony.

Zabierz gryzonia i uciekaj, nie pora na uganianie się za szczurem.

- Możemy już iść do swoich pokoi? - Pytanie jak najbardziej retoryczne. Gdybym usłyszał "nie" to chyba pozbawiłbym głowy małego Kainity.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koval
PostWysłany: Czw 2:08, 22 Maj 2008 
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 4963
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


- Czekam tylko, kiedy będę mógł się od was uwolnić - uśmiechając się, chłopiec wręczył każdemu z trójki po kluczu do drzwi jego pokoju, a sam kawałek się cofnął. W tym czasie Malcolm ze swoim przyjacielem zaczął się powoli oddalać. Nie było to raczej spowodowane słowami Artura, ale bardziej panującą aurą. Nie trzeba było posiadać specjalnie wyczulonych zmysłów, nieziemskich mocy ani siódmego zmysłu, aby zrozumieć, że słońce się już podniosło i odegnało resztki nocy. Co prawda w miejscu, gdzie się znajdowali chwilowo nic im nie groziło, ale każdy wampir za dnia czuje się nieswojo - jest rozkojarzony, trudniej mu przychodzi koncentracja i z każdą kolejną chwilą staje się słabszy, jego ruchy jakby ociężałe, a zmysły zaczynają odmawiać posłuszeństwa.

Wystrój pokoi nie rozczarowywał. Były to ślepe pomieszczenia o wielkości czterdziestu metrów kwadratowych o ścianach pokrytych boazerią. Drewniane okładziny ścian były nie tylko dekoracyjne - oprócz tego ocieplały wnętrze i wygłuszały dźwięki dobiegające z zewnątrz. Do tego naturalny kolor drewna czynił wnętrze przytulnym. Znawca określił by te "deski" jako modrzew.

Cały środek zajmował obszerny owalny dywan z wyhaftowanymi dwoma czarnymi niedźwiedziami stojącymi na tylnych łapach i opierającymi przednie o pień brzozy. Na nim ustawiono kwadratowy stół z ciemnego drewna i dwie pary krzeseł. Pod samą ścianą stała komoda ze świecznikiem, lewa strona była zajmowana przez niezwykle pojemną szafę, do której bez problemów zmieściłoby się kilka osób, a która kończyła się nagle przy kontuarze, który niczym w jakimś barze odgradzał część sypialną od reszty. Za nim wisiały szafki i stała lodówka, a samym rogu była łazienka, doczepiona do pokoju jak przyczepa kempingowa do samochodu. Po przeciwległej stronie, na wysokości drzwi, ale też przy samej ścianie znajdowało się wąskie jednoosobowe łóżko z ciemnoczerwoną pościelą. Zaraz przy nim położono coś niby toaletkę, a w rzeczywistości była to mała szafeczka zamykana na klucz, który leżał na blacie stołu.

Całość wyglądała porządnie i schludnie, choć nasuwało się nieodparte wrażenie, że wnętrza wszystkich pokoi podlegały jakiemuś wzorcowi, szablonowi, zgodnie z którym je wypełniono meblami i udekorowano. W niczym jednak nie umniejszało ich ogólnej oceny. Trzy pomieszczenia znajdowały się obok siebie, a kolejne trzy naprzeciw. Były niezamieszkane. Artur rozdał gościom po kluczu.

- Coś jeszcze ode mnie chcecie? Zostawiam was samych sobie. Za kilka nocy znowu się pojawię, ale gdybyście mnie szukali, to można mnie znaleźć w altance za wschodnim skrzydłem Galerii. Tam jest taka sieć alejek, drzewka, krzaczki i inne takie pierdoły. Często tam bywam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Koval dnia Czw 10:02, 22 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aene d'Amarant
PostWysłany: Czw 14:16, 22 Maj 2008 
+NecromanTesss+
+NecromanTesss+

Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódzkie


- Co do mnie, dziękuję - "Co za historia! Sterczeliśmy, faktycznie, jak potulne owce, zamiast w ogóle sprawdzić, czy drzwi są otwarte! Widać, im mniej nocy na zewnątrz, tym mniej i rozumu..." - Udam się już spać - zerknęłam na Viviane. Dobrze byłoby się jeszcze umówić, gdzie się spotkamy jutrzejszej nocy... Musiałam z nią spokojnie porozmawiać, do czego do tej pory nie miałam okazji.

Nareszcie... Uwolnić się od ciężaru własnego ciała, zmuszonego do powłóczenia nogami wbrew sobie, od etykiety i kurtuazji, natrętnych pytań i kłopotliwego niekiedy towarzystwa...! Ryzykując koszmary - ale jednak - pójść spać.

Mimowolnie wróciła natrętna myśl o utraconym dobytku... Cóż, nie płacze się nad rozlanym mlekiem. I tak nic już nie wymyślę. Myśleć będę jutro...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 33 z 53
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34 ... 51, 52, 53  Następny
Forum Gotyk-Forum.pl - Gotyckie forum otwartego myśliciela. Strona Główna  ~  Wampir Maskarada

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach